Rzadko która z przypowieści mówi nam tyle o Bogu i o człowieku, co opowiadanie o synu marnotrawnym.
Poprzedzają je dwie inne przypowieści o zagubionej owcy i drachmie, a właściwie o radości, jaka towarzyszy ich odnalezieniu. Aby je dobrze zrozumieć, trzeba uwzględnić fakt, że Jezus skierował je do grzeszników, którzy Go chętnie słuchali, i do faryzeuszów, którzy się tym gorszyli. Dopiero w tym kontekście możemy zrozumieć, że Jezus wcale nie chce faworyzować grzeszników czy też lekceważyć dziewięćdziesięciu dziewięciu kosztem jednego, lecz wzywa nas do wiary, czyli do przyjęcia zbawienia, darmowo ofiarowanego nam przez Boga.
Właśnie z tym mamy największy problem: że zbawienie jest za darmo! Nauczeni ludzkimi doświadczeniami sądzimy, że na wszystko trzeba sobie zasłużyć czy też zapracować – uczciwie bądź nieuczciwie – dlatego nie mieści się nam w głowie, że Bóg kocha nas bez względu na nasze zasługi czy jakość życia, i jest gotów poświęcić się dla jednego złego tak samo, jak dla setki dobrych.
Nie można jednak wyciągać stąd wniosku, że wobec tego opłaca się grzeszyć, trwonić łaskę i lekceważyć Boga, że dobro i zło są po tych samych pieniądzach, a sprawiedliwi mają gorzej. Wnioski z tych przypowieści dotyczą tylko jednego: że Bóg troszczy się o wszystkich i nie przekreśla nikogo, oraz że zbawienie nie jest zarezerwowane tylko jako słuszna zapłata dla sprawiedliwych, lecz jest Bożą ofertą dla każdego. Mało tego, wobec opornych i niechętnych Bóg sam wychodzi z inicjatywą i oczekuje jedynie dobrej woli, resztę biorąc na siebie. Aby wyzbyć nas resztek wątpliwości, Jezus na przykładzie Dobrego Łotra ukazuje, jak ta teoria realizuje się w praktyce: nawet w ostatniej chwili można przyjąć dar bezwarunkowego i darmowego przebaczenia.
Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne