Każda przypowieści dzisiejszej niedzieli wskazuje, że nasz aktywny udział we wzrastaniu królestwa niebieskiego jest konieczny. Ktoś musi zasadzić ziarenko, aby dokonał się cud jego wzrostu; ktoś musi zaczynić ciasto, aby wyrosły piękne bochny chleba. Również czujna gotowość sług chętnych do wyrywania chwastów ze zboża jest jak najbardziej pożądana – w odpowiednim czasie ktoś musi podjąć trud żniwiarzy. Przypowieść uczy nas jednak, że przedwczesna gorliwość sług nie przyniosła szkody, dzięki temu, że byli oni poddani woli swojego Pana. Gdyby bez Jego zgody zaczęli wypleniać chwasty, ucierpiało by na tym zboże. Ta sytuacja podobna jest często do naszych zapędów do robienia porządku, nawracania bliźnich, zaprowadzania sprawiedliwości. Wydaje nam się, że piętnujemy zło, gdy tymczasem przy okazji niszczymy, albo nie dajemy szansy na większe dobro. Aby uniknąć takich sytuacji i my musimy przychodzić do naszego Pana i pytać o Jego wolę. Wtedy to, co cenne, choć niepozorne zostanie ocalone, a my w pełni wykorzystamy nasz potencjał i możliwości do budowania królestwa niebieskiego.