Słowo Boże zaprasza nas dziś na górę Tabor, gdzie razem z Piotrem, Janem i Jakubem stajemy się świadkami wydarzenia niezwykłego. Rozmowa o nieuchronności ofiary Mesjasza toczy się w scenerii iście niebiańskiej. Widzimy odmienionego Jezusa, którego twarz jaśnieje jak słońce, a szaty stają się lśniąco białe. A obok Niego dwóch mężczyzn – Mojżesza i Eliasza – których na ziemi nie widziano od tysięcy lat, i którzy objawiają nam się w chwale. Rozmowa ta ukazuje, że decyzja o śmierci Chrystusa nie jest wynikiem ziemskiego rozumowania. Podjęta została dla naszego zbawienia. „On był światłem”. Nie jednym z proroków, nie jednym światłem więcej, ale „światłem”, które przyszło na ten świat. To z powodu zniszczenia tego światła On umrze. Na Taborze uczniowie doświadczyli olśnienia Bożą chwałą, kiedy twarz Jezusa „zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Święty Piotr całe życie pozostanie naznaczony tym szczególnym spotkaniem. To właśnie wspomnienie Przemienienia, które stało się dla niego podstawowym doświadczeniem jego wierności, daje zatrwożonemu Piotrowi siłę i pewność.
A teraz spróbujmy spojrzeć na naszą rzeczywistość. Tym razem bohaterem ostatniej sceny jestem ja, tzn. uczeń Jezusa, chrześcijanin trzeciego tysiąclecia, w każdej Eucharystii oświecany światłem Jego łaski. Czym dla mnie jest polecenie Boga Ojca, który nakazuje „słuchać” Chrystusa? Słuchać, tzn. doświadczać, uczestniczyć, przyjąć i także naśladować. W okresie Wielkiego Postu, uprzywilejowaną formą przemawiania Boga do ludzkiego serca, swoistą Górą Tabor i odnowieniem osobistego przymierza ze Stwórcą, jest czas rekolekcji, jakie odbywają się w tysiącach parafii. Rekolekcje to nic innego, jak słuchanie Boga i doświadczanie Jego obecności, to porządkowanie i uzupełnianie posiadanej hierarchii wartości, to odnowienie osobistej przyjaźni z Bogiem i umocnienie wiary. Żadne rekolekcje, bez względu na ich długość i metodę nie są procesem automatycznym. Raczej moglibyśmy utożsamiać je z pewną walką, pewnym trudem i oczekiwaniem. Jeśli spojrzymy na Piotra, Jakuba i Jana, to mimo niesprzyjających i tajemniczych, zewnętrznych okoliczności nie wątpimy, że ich wejście na Górę Tabor było potrzebne. Warto było tam być, aby zobaczyć „blask Nieba” i usłyszeć głos Stwórcy: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!”.
Wobec światła odsłania się nasz grzech. Umysł ludzki bywa jednak na tyle przebiegły, by nie wchodzić do jasności. Wszyscy mamy skłonność do omijania prawdy. Mamy tę fantastyczną moc usypiania, filtrowania tego, co pochodzi z rzeczywistości, aby zachować tylko to, co odpowiada naszym osądom. Każdy człowiek ma swój filtr, który pozwala mu się chronić. „Będę panem samego siebie” – to dewiza piekła! Przed nami jeszcze pięć tygodni Wielkiego Postu. To czas na towarzyszenie Jezusowi od agonii w Ogrójcu aż na Golgocie. To czas na opłakiwanie męki Pana z Matką Bolesną i Aniołami. Bez tego nasza radość w Niedzielę Zmartwychwstanie nie mogłaby być pełna. Ufni w moc przychodzącego Boga, wsłuchujmy się w słowa: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. On nas przemieni.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420038.2-Niedziela-Wielkiego-Postu-C)