Jezus w dzisiejszej Ewangelii zwraca uwagę na istotę chciwości, którą stanowi lęk o siebie. Chciwość, która jest oznaką braku zaufania do Boga, jakimś rodzajem bałwochwalstwa, zajmuje drugą pozycję w katalogu grzechów głównych. Sprzeciwia się miłości, która uczy, by móc się dzielić, dawać i ubogacać innych. Chciwy człowiek chce tylko brać, zagarniać i odbierać.
„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia”. Następnie Jezus opowiada przypowieść o bogaczu, który woli budować spichlerze niż zatroszczyć się o swe zbawienie. Jest to przypowieść o nienasyceniu. Gdy masz trochę, chcesz więcej! Gdy masz więcej, brakuje ci jeszcze trochę! I tak w koło! Zdumiewający jest egoizm tego chciwca. Cały swój dorobek i urodzaj wykorzystał tylko dla siebie, dla poprawienia swego losu.
W jakich sytuacjach mamy dziś do czynienia z chciwością?
Spójrzmy choćby na łapówki, które biorą się z chciwości i prowadzą do korupcji. Często gorszymy się, że inni je dają i przyjmują, a jak jest z nami? Czy nie chcemy wpłynąć przez nie na jakość załatwianych przez nas spraw w urzędzie, szpitalu czy na uczelni?
Inny przejaw chciwości to skąpstwo, czego dowodem są choćby katastrofy budowlane. Ktoś chce zaoszczędzić, jak ów pracownik, który miał wybudować piękny dom. Nie wiedział, że jest to podziękowanie od szefa firmy za jego dobrą pracę. Gdy skończył, a budował „nadmiernie oszczędzając – dowiedział się, że to dla niego.
Owocem chciwości są kradzież to też owoc chciwości. Cóż to takiego zagarnąć coś, co się nam przyda lub mogłoby się przydać. A przecież to czyjaś własność i w ten sposób pozbawiamy kogoś jego prawa do posiadania.
Inna forma chciwości prowadzi do bezrobocia. Bo oto chciwi szefowie firm, korporacji i prywatnych fortun windują swoje uposażenia kosztem pracowników oraz rozpadu firmy. A za bezrobociem często idzie rozbicie rodzin, bo ktoś pracuje daleko i w domu nie ma go całymi miesiącami.
Widzimy więc, że jeżeli człowiek pozwoli się opanować chęci posiadania za wszelką cenę, to chciwość staje się bogiem, a człowiek jej sługą, niewolnikiem. I jako niewolnik musi robić wszystko, byle tylko służyć wiernie swojemu bożkowi.
Widzimy również dziś, że wielu „wydaje się nieustannie uganiać za takim zajęciem, które pomoże mu pomnożyć posiadany majątek. Niekiedy osiągnięcie owego celu doprowadza do tego, że jest przemęczony i rozdrażniony, budując wokół siebie niezauważalny mur wrogości i niedostępności.
Chciwość więc niejedno ma imię. Nie zawsze materialne. Wielu ludzi pożąda doznań duchowych. Każdy chce czuć się szczęśliwie i bezpiecznie, nie mieć żadnych zmartwień. Dlatego coraz więcej ludzi wędruje do psychoterapeutów, bierze różne lekarstwa, aby móc się sztucznie wyzwolić od trosk. Bo chciwość to nienasycona chęć posiadania więcej. Dlatego Jezus Chrystus daje nam receptę na nieuleganie pokusie chciwości „Gromadźcie sobie skarby w niebie”. Bądźmy więc świadkami Jezusa przez nasze hojne serce i wyciągnięte w pomocnym geście dłonie.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420057.18-Niedziela-zwykla-C)