Jezus Chrystus jasno formułuje w Ewangelii wymagania, które stawia wszystkim swoim uczniom, a nie tylko Dwunastu. To bardzo konkretny argument, byśmy dłużej nie odkładali na bliżej nieznaną przyszłość robienia porządku z tym, co jawnie stoi w naszym życiu w opozycji wobec wiary i Bożego wezwania. Spójrzmy więc pokrótce na przedstawione wymagania.
Pierwszym z nich jest gotowość do rezygnacji ze wszystkiego. „Nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Te twarde i radykalne słowa Jezusa odnoszą się do wszystkich, którzy przez chrzest zostali włączeni do grona chrystusowych uczniów. Bóg po to daje nam rodziców – ojca i matkę – byśmy ich kochali. Po to daje życie, byśmy się nim cieszyli. Pragnie jedynie, abyśmy ponad to wszystko cenili sobie kontakt z Nim. Św. Paweł powie: „Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa”. Tak było w życiu św. Franciszka z Asyżu, który dosłownie przyjął wezwanie do pójścia za Chrystusem. Zostawił bogactwa swojego domu rodzinnego, a towarzyszką swojego życia uczynił „Panią Biedę”.
Drugi warunek to twórcze wykorzystanie życia. Każdy człowiek do czegoś dąży, chce coś w życiu osiągnąć, czegoś ważnego dokonać. Najczęściej tym dziełem jest wychowanie dzieci, zabezpieczenie warunków życia, budowanie kochającej się rodziny. Czasem ten wysiłek twórczy dotyczy dobra ojczyzny, innego człowieka, Kościoła.
„Czy nie traci Matka odwagi, widząc ogrom ubóstwa i zdając sobie sprawę, jak niewiele w rzeczywistości może zrobić?” – zapytał kiedyś założycielkę misjonarek miłości św. Teresę z Kalkuty pewien amerykańskie senator. „Bóg nie powołał mnie, bym odnosiła sukcesy, lecz bym Mu była wierna” – odpowiedziała zakonnica. Podobne pytanie zadał jej kiedyś jakiś dziennikarz: „Czy nie uważa Matka, że to, co robicie to kropla w morzu potrzeb? Tak – odparła – ale gdyby nie było kropli, nie byłoby oceanów”.
Trzeci warunek charakteryzujący ucznia Jezusa, obok gotowości na rezygnację z wszystkiego dla Mistrza i twórczej pasji wykorzystania życia to wielka roztropność. Jest ona szczególnie potrzebna w walce ze złem. To jest najtrudniejszy punkt naszego życia. Zło rośnie obok nas, trzeba codziennie się z nim mocować, ale jeśli się człowiek do tego zabierze nieroztropnie, zginie.
Naśladowanie Jezusa nie jest wcale łatwe. Potrzeba tu powagi, rozumienia i zdolności do długofalowego planowania. Potrzeba chęci podjęcia wysiłku, zdecydowania, aby wytrwać do końca. Niejednokrotnie będziemy musieli dokonać generalnych porządków w naszej życiowej hierarchii wartości, zrezygnować z wszelkich półśrodków, kompromisów czy ustępstw na rzecz jedynie wygodnego i przyjemnego życia. Warto już dziś złożyć na ołtarzu ofiarnym to, co nam przeszkadza w głębszym oddaniu dla Chrystusa. Może jest to przeszkoda, która znajduje się na naszej drodze już od wielu lat. Jezus taki dar przyjmie, bo to może stać się momentem świadomego i wolnego opowiedzenia się za Nim. Jemu na tym zależy, abyśmy szli przez życie szczęśliwi i dobrze czyniąc.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420062.23-Niedziela-zwykla-C)