Jan wyraźnie podkreślał dystans, jaki dzielił go od Jezusa. Trudno było różnicę między Jezusem a Janem wyrazić w czytelny sposób. Zewnętrznie musieli być do siebie dość podobni; w jednakowym wieku, uduchowieni, mężowie modlitwy. W pewien sposób Jan miał nawet względem Jezusa pozycję uprzywilejowaną: jego sława miała swe korzenie w najwcześniejszym dzieciństwie; był znanym ascetą i pustelnikiem o niekwestionowanym autorytecie; głosił płomienne nauki, które poruszały słuchaczy; liczyli się z nim jakoś nawet arcykapłani i faryzeusze.
Wszystko to pozwoliło mu udzielać chrztu nawrócenia, do którego przystępowały chętnie rzesze ludzi. Być może chrzest ten miał charakter masowej manifestacji, wypływającej bardziej z uczuć, niż z świadomej decyzji przemiany życia. Bo faktycznie chodziło o pewną symboliczną manifestację, czyli uznanie i wyrażenie swej niegodności i grzeszności. W tłumie innych ludzi łatwo jest uderzyć się w piersi, wyznać swoją winę i okazać skruchę.
Ale niestety, taki akt nie ma żadnej mocy sprawczej. I właśnie dlatego Jan podkreślał, że jest to tylko chrzest wodą, czyli zwykłe, rytualne polanie. Zupełnie czym innym jest zapowiadany przez Jana i przypisywany Jezusowi chrzest Duchem Świętym. W ten akt angażuje się już sam Bóg. To On gwarantuje skuteczność tego chrztu. Obrzęd ten jest ściśle złączony z osobą Jezusa, aczkolwiek to nie Jezus miał go udzielać. Warunkiem tego chrztu była wiara w Jezusa, w Jego śmierć i zmartwychwstanie, w Jego boską moc i pochodzenie. Kto umiał to uznać, nie tylko mógł przyjąć chrzest, ale także umiał wyciągnąć z niego konsekwencje.
Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne