Jan Chrzciciel powoli odchodzi w cień, bo przybywa ktoś mocniejszy od niego (por. Mk 1,7). Ktoś, kto będzie chrzcił nie wodą ale Duchem Świętym (por. Mk 1,8). Sama dobra wola i chęć zmiany życia, którą symbolizowało obmycie w Jordanie nie wystarcza. Aby dla grzesznika otwarło się niebo potrzebna jest moc z wysoka, moc Ducha Świętego, która niewolnika zamieni w syna. To dlatego Jezus ustawia się w kolejce z grzesznikami, nie aby stać się jednym z nich, lecz aby oni stali się podobni do Niego. Zstępuje z grzesznikami do Jordanu, aby i oni mogli usłyszeć: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mk 1,11).