„Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus…” – czytamy we fragmencie Ewangelii przeznaczonym na dzisiejszą niedzielę. Skoro jesteśmy uczniami Jezusa, to znaczy, że zostaliśmy wezwani do tego, abyśmy stawali się ludźmi siewu.
Aby dobrze zrealizować misję, zleconą nam przez Boga, potrzebna jest cierpliwość. Pewna historia opowiada o człowieku, który dobrze przygotował swoje poletko, nawodnił je obficie i na nim posadził nasionka. Po kilku tygodniach zobaczył pierwsze roślinki. Dziwił się: gdyż u sąsiada wszystko było większe. Z dnia na dzień tracił cierpliwość. Z troski o przyszłe zbiory nie mógł spać po nocach. Aż którejś takiej bezsennej nocy wpadł na genialny w swoim mniemaniu pomysł: pobiegł szybko na pole i zaczął wyciągać i naciągać każdą roślinkę, aby jej pomóc w szybkim wzroście. Była to bardzo mozolna i uciążliwa praca. Gdy ją skończył, był bardzo zmęczony. Poszedł spać, a gdy wstał, udał się do sąsiada, powiedzieć mu, czego to on dokonał, w jaki to sposób pomógł swoim roślinkom. Gdy przyszli obaj na pole ujrzeli, że rośliny zginęły: wszystko było zniszczone. Cała wioska śmiała się długo z tego człowieka, który nie umiał czekać.
Każdy z nas po zasianiu ziarna nie powinien zapominać, że ono „samo rośnie i wydaje plon”. Dlatego ufając Bogu i zdając się na Jego Opatrzność, mamy rzucać ziarno w ziemię, a potem pozwolić, by tam obumarło, wzrosło i wydało plon. Powinniśmy dawać Bogu swoje zdolności, swoje życie i ufać mocy Jego miłości oraz sile modlitwy. Kiedy jesteśmy w bliskości Boga i troszczymy się o sprawy królestwa, to Bóg troszczy się o nasze sprawy codziennego życia.