Aby zrozumieć o czym mówi dzisiejsza przypowieść, trzeba uwzględnić intencję Pana Jezusa: „Królestwo niebieskie podobne jest do...”
Chrystus mówi więc konkretnie o zbawczej woli Boga, który pragnie, aby wszyscy przyjęli Jego ofertę zbawienia. Jednakowa płaca za niejednakową ilość przepracowanego czasu – denar – oznacza zbawienie wieczne dla wszystkich tych, którzy wcześniej czy później zdecydują się na przyjęcie Bożej oferty. Nie wolno jednak rozumieć tej przypowieści jako obalenia prawdy o tym, że każdy otrzyma od Boga nagrodę stosownie do swoich uczynków. Byłoby to niezgodne z innymi miejscami w Biblii... Trudno sobie wyobrazić, że Matka Najświętsza otrzymuje w niebie tę samą nagrodę, a więc cieszy się tym samym stopniem chwały, co np. jakiś zbrodniarz, który ze strachu przed piekłem nawrócił się dopiero na szubienicy. Każdego z nas Bóg chce mieć w niebie i nagradzać nas stosownie do naszych uczynków, dlatego Chrystus zwraca się do wszystkich ludzi, wzywając ich do nawrócenia.
To zwracanie się Pana Jezusa do wszystkich ludzi nie wszystkim się jednak podoba. Niektórym wydaje się, że mają już zbawienie w kieszeni, że nie dotyczy ich już przyszły Sąd, którego tak obawiać się powinni grzesznicy. Trzeba uwzględnić właśnie ten kontekst, jeśli nie chcemy błędnie zinterpretować dzisiejszej przypowieści. Jezus opowiada ją przeciw faryzeuszom i uczonym w Piśmie, którzy skażeni są zuchwałą pewnością siebie co do własnej prawości i sprawiedliwości, oraz nieżyczliwością wobec tych, których uważają za grzeszników. Chcą oni zawłaszczyć sobie zbawienie, nie życzą go innym, nie mogą ścierpieć dobroci Pana Jezusa względem celników i grzeszników. Nie dopuszczają oni myśli, że grzesznicy mogą się nawrócić i zbawić, a więc otrzymać nagrodę sprawiedliwych, mimo że nie pracowali na nią od samego początku. Przebija z takiej postawy faryzeuszów ich interesowność i brak miłosierdzia. Ich postawa braku miłosierdzia i życzliwości względem innych wyklucza ich właściwie z Królestwa niebieskiego, dlatego ich nawrócenie jest jeszcze bardziej naglące i o wiele trudniejsze niż nawrócenie się celników i grzeszników.
Nie trzeba wykazywać, że postawa faryzeuszów i uczonych w Piśmie jest typowa dla ludzi wszystkich czasów. Dlatego groźba faryzeizmu dotyczy także nas samych.
Dzisiejsza przypowieść o robotnikach w winnicy przypomina nam szczęśliwą dla nas prawdę o cierpliwej dobroci Boga, który jest nam życzliwy, zawsze gotowy nas przyjąć, choćby i w ostatniej chwili. Piękne słowa o Bożej cierpliwości znajdują się w drugim Liście św. Piotra Apostoła 3,9: „Pan wcale nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, jak niektórzy sądzą. Jest tylko wobec was cierpliwy i nie chce, aby ktokolwiek zginął. Pragnie, by wszyscy się nawrócili”. Co by się z nami stało, gdyby Bóg nie był względem nas wyrozumiały? A może sądzimy, że nasze uczynki są tak doskonałe, że zasługują na wielką nagrodę? Byłoby to z naszej strony bardzo złe myślenie. Przecież sąd Boży jest jeszcze przed nami i nie możemy być pewni jego rezultatu. Tym mniej wolno umieszczać nam innych w grupie odrzuconych. Bóg chce, abyśmy modlili się za wszystkich ludzi, życząc wszystkim tego największego dobra – znalezienia się jako zbawieni w Królestwie niebieskim.
O. Czesław Front