Punktem wyjścia tego niedzielnego rozważania niech będą te oto słowa z dzisiejszej Ewangelii:
"Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im" (Mk 1, 29).
Człowiek od zawsze zmaga się z tajemnicą cierpienia. Raz po raz ludzie zadają sobie te oto pytanie: "Jeśli Bóg jest dobry, to czemu tyle zła na świecie?". Ten jakże trudny temat porusza również Księga Hioba, której fragment usłyszeliśmy w pierwszej lekturze. Mędrzec Hiob strasznie cierpiał i zmagał się z Bogiem. Skarżył się: "Moim działem miesiące nicości i wyznaczono mi noce udręki". W końcu uznał, że Bóg jest tajemnicą, której nie da się przeniknąć; tak samo i los człowieka wraz z jego cierpieniem to tajemica. Przed Bogiem musimy zamilknąć, tak jak Hiob: "położyć palec na ustach". Trzeba się zadowolić biblijnym wytłumaczeniem pochodzenia zła, choroby i śmierci: Bóg ich nie chciał, weszły one na świat przez zawiść diabła i nieposłuszeństwo człowieka. Na nic się zda nasze buntowanie się i stawianie Boga przed sądem. Jesteśmy grzeszni i żyjemy w świecie przeżartym przez grzech; a na dodatek po tym wszystkim czeka nas śmierć. To wszystko jest bardzo nieprzyjemne. Ale gniewanie się na Pana Boga tylko pogarsza naszą sytuację. Zamiast filozofować, oburzać się na Pana Boga i rozpaczać, doceńmy Odkupienie i ofertę zbawienia, jaką przedstawia nam Chrystus. Do nieba wejdziemy nie przez gadanie i mędrkowanie, ale przez uwierzenie w miłość Boga Stworzyciela, która objawia się w Jezusie Chrystusie; przez posłuszeństwo okazywane Bogu; przez dobre uczynki; idąc po prostu drogą krzyża wskazaną nam przez Chrystusa. Uzdrowienia i inne cuda dokonywane przez Pana Jezusa są znakami wskazującymi na to, że Bóg jest Dobrem najwyższym, Źródłem i Gwarantem naszego własnego życia i zdrowia. Teściowa Szymona uzdrowiona przez Chrystusa od razu wstała i usługiwała mu. My też winniśmy nasze życie i zdrowie przeznaczać na służenie Bogu i ludziom. Po to Stwórca nam je dał. Nadejdzie taki dzień, że Bóg uwolni nas od wszelkiego zła. Póki co, trzeba uzbroić się w cierpliwość i pełnić wolę Bożą. A celem uzdrowień i cudów dawniej i dziś jest przypomnienie nam, że Bóg o nas nie zapomniał. On daje te znaki, aby wspomóc naszą wiarę i podnieść nas na duchu.
I dziś Bóg uzdrawia. Oto jeden z niezliczonych przykładów lourdzkich:
"Dnia 27 lipca 1897 roku uzdrowioną została nagle w Lourdes Magdalena Jullian pochodząca z Meynes w Belgii. Oto jak opisuje to uzdrowienie Dr Romant:
«Czyniąc zadość żądaniu, abym ogłosił całą prawdę, co do uzdrowienia panny Jullian z Meynes, oświadczam stanowczo, że została ona rzeczywiście uzdrowioną w Lourdes.
Po raz pierwszy ujrzałem tę panienkę z Meynes dnia 20 lipca 1897 roku. Przedtem nie znałem wcale tej rodziny. Chociaż zawód nasz czyni nas do pewnego stopnia obojętnymi na cierpienia ludzkie, jednak na widok tej nieszczęśliwej uczułem się do głębi wzruszonym.
Wyobraźcie sobie szkielet poruszający się nerwowo, z twarzą trupią i zapadłymi oczyma, w których zdawał się dogasać ostatni promyk życia, - a będziecie mieli pojęcie o biednej Magdalenie, która wówczas stała już po prostu nad krawędzią grobu. Ze wzruszeniem uścisnąłem wychudłą, rozpaloną jej rękę, po czym ulegając prośbom strapionych rodziców, zacząłem ją badać. Niebawem też przekonałem się, że w zakresie mego zawodu nic już dla niej nie zdołam uczynić.
Magdalena uśmiechała się z mego zakłopotania.
— Nie chcę umrzeć, doktorze — rzekła — wiem, że pan mnie nie uleczysz. Lecz możesz mi pan oddać wielką przysługę, nakłaniając moich rodziców, by mnie zawieźli do Lourdes, gdzie Najświętsza Panna mnie uzdrowi.
Ojciec, matka i brat zaprotestowali stanowczo przeciw temu żądaniu, mówiąc mi, że chora umrze w drodze. Tegoż samego zdania był i tamtejszy ksiądz proboszcz, który oświadczył bez ogródek, że taki szkielet nie może wziąć udziału w pielgrzymce.
— Będą z nas wszyscy szydzili — dodał — bo czyż podobna zabierać ze sobą chorą, która już od kilku miesięcy nic prawie nie jadła?
— Księże proboszczu — odparłem — nie sprzeciwiaj się życzeniu tego dziewczęcia. Czy tu czy w Lourdes, umrzeć ona musi, - nie odmawiaj jej więc tej ostatniej pociechy.
Zdecydowano się zatem na podróż i w kilka dni później chora przybyła do Lourdes. Przy sadzawce panie trudniące się kąpaniem chorych cofnęły się z przerażeniem na jej widok.
— Nie możemy — rzekły — zanurzyć w wodzie takiego szkieletu! Jak mogliście nam przywieźć taką chorą, która z pewnością nie wyjdzie żywa z wody!
Pomimo tego Magdalena Jullian zaczęła nalegać ze łzami, aby ją zanurzono, a gdy spełniono jej prośbę, skutek nastąpił z szybkością błyskawicy i Magdalena zawołała:
— Jestem uzdrowioną!...
Było to dnia 7 lipca 1897 roku.
Od tej chwili wrócił apetyt, ogólny stan zdrowia nic nie pozostawiał do życzenia i młoda dziewczyna z dniem każdym czuła się silniejsza. Czuwałem nad nią w Meynes przez cały sierpień i wrzesień i przekonałem się, że uzdrowienie jej było zupełne. Dziś panna Jullian wybornym cieszy się zdrowiem.
Odwiedziła mnie ona wczoraj, 18 grudnia, i prosiła, abym jej dał świadectwo choroby i uleczenia, co czynię z przyjemnością, gdyż winienem ten hołd prawdzie. Zresztą ani w Meynes ani w okolicy nikt nie może zaprzeczyć istnieniu tego nadprzyrodzonego faktu, nie podlegającego żadnej wątpliwości...»
I któż jeszcze wątpić będzie, wobec wielkiej ilości podobnych faktów, że Najświętsza Maria Panna Niepokalana jest uzdrowieniem chorych?".
Po Bogu najbardziej nas kocha Matka Jezusa i to Ona jest Autorką najlicznieszych współcześnie cudów. Jej macierzyńska miłość jest znakiem ojcowskiej wzgledem nas miłości Boga. Kochając Boga objawionego w Chrystusie, kochajmy Matkę naszego Pana. Jednak pamiętajmy, że to nie cuda i uzdrowienia są tu najważniejsze. Najważniejsze jest zbudzenie wiary, bo to wiara i życie z wiary jest kluczem otwierającym bramy nieba. Ks. Gaston Courtois napisał:
"Maryja związana prawem poszanowania naszej ludzkiej wolności, może wypełnić swoją macierzyńską rolę w stosunku do nas o tyle tylko, o ile my sami zachowujemy się w stosunku do Niej jak dzieci pełne miłości i oddania. Może nas wspomóc tym, czego mamy prawo od Niej oczekiwać, to znaczy swym wstawiennictwem i swym dobroczynnym wpływem tylko wówczas, gdy obdarzymy Ją tym, czego Ona ma prawo od nas oczekiwać, tzn. naszą modlitwą, naszym sercem, naszym życiem".
Cuda i uzdrowienia dokonywane przez Chrystusa przypominają nam, że Bóg pragnie obdarzyć nas życiem, zdrowiem i szczęściem; że królestwo Boże jest już blisko. Dziś nasz Pan posyła nam swoją Matkę. Jej cuda i uzdrowienia również są znakiem, że niedaleko od nas jest królestwo niebieskie; że mamy się przygotować na spotkanie z Bogiem, który niebawem nadejdzie. Czym Jego przyjście będzie dla nas?
o. Czesław Front