Człowiek na wzór upadłych aniołów nie przeszedł pozytywnie próby wierności Panu Bogu, kiedy Adam i Ewa w raju uwierzyli diabłu zamiast Bogu, i skosztowali zakazanego owocu. Tryumfował wtedy szatan myśląc, że grzech pierwszych rodziców pociągnie za sobą wieczne ich potępienie - karę należną upadłym aniołom. Przeliczył się jednak zbuntowany anioł, przeliczyły się pozostałe złe duchy, bo Bóg przebaczył żałującym ludziom. Choć kary w postaci śmierci, choroby i cierpienia spaść na nich musiały, to jednak zapowiedział Bóg nadejście Odkupiciela, który wprowadzi wybranych ludzi do szczęśliwości wiecznej. Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi o wypełnianiu się w Nim samym tego Bożego planu zbawienia człowieka:
"Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3,14-15).
Fragment dzisiejszej Ewangelii ma dosyć istotne znaczenie dla naszej wielkopostnej duchowej wędrówki. Krótko przypomnijmy: oto Jezus wybrał się do Jerozolimy na Święto Paschy. Pojawią się tam także nieliczni Grecy, którzy przychodzą do Filipa i mówią do niego: „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa”. «Chcemy ujrzeć» znaczy «chcemy poznać» Jezusa. Ale czy na pewno? To pytanie, które także i my powinniśmy często sobie stawiać. Przecież także i my chcemy Go poznawać i zbliżać się do Niego ciągle na nowo, tak jakbyśmy Go nigdy nie widzieli, ponieważ nigdy nie można poznać Go do końca. Praktycznie każdego dnia powinniśmy odczuwać w sobie to pragnienie. Ale kto nas do Niego zaprowadzi; kto nam Go wskaże; kto nam Go pokaże?
To właśnie owo głęboko wewnętrzne pragnienie mobilizuje nas do słuchania Jego Słowa i do szukania Go w Piśmie Świętym, w Ewangelii, w Kościele, w braciach, w naszym sercu, w wydarzeniach dawnych i tych dziejących się obok. Nie powinniśmy jednak szukać Go poza nami, na zewnątrz nas samych, ale raczej w sobie, ponieważ Jezus w nas żyje, jeżeli tylko w to wierzymy. Rzeczą najważniejszą jest wewnętrzne uczestnictwo, ufnym i wierzącym sercem, w misterium Jezusa Chrystusa. Tylko w ten sposób możemy przynosić owoc. Jezus jednak przypomina nam, że nikt nie żyje prawdziwie, jeżeli nie stanie się jak ziarno, które obumiera. Dopiero potem przynosi owoc. Oto misterium Jezusa: umrzeć, aby dać życie innym.
W tej chwili pamiętajmy jeszcze o jednym: nigdy nie będziemy mieli dość siły, aby zakorzenić się w żyznej ziemi i obumrzeć, jeżeli nie uświadomimy sobie, że istotą tego misterium jest miłość. Dopiero ona nadaje sens krzyżowi Chrystusa, a także wszystkim innym krzyżom, które wznoszą się obok Jego krzyża, i nam oczekującym w jego cieniu całkowitego spełnienia się «nowego Przymierza», jakim jest Pascha Chrystusa (por. Ap 14, 13).
(Lectio Divina na każdy dzień roku, Wyd. SS. Loretanek, W-wa 2009)
(https://przykladykazaniahomilie.blogspot.com/2016/07/cud-eucharystyczny-w-bolsena-i-orvieto.html)