Szybkie zmiany w codziennej rzeczywistość, do których trudno się dostosować, sprawia, że nieustannie za czymś gonimy. Boimy się zatrzymać, aby inni nas nie wyprzedzili, bo wtedy odpadniemy w rywalizacji. Boimy się stracić to, co udało nam się od życia wyszarpać. Jesteśmy jak worki bez dna, bez względu na to ile włożymy i tak będzie mało. Dlaczego? Bo człowiek jest z natury istotą poszukującą.
Jednego z takich poszukujących możemy zobaczyć w dzisiejszej Ewangelii. To Zacheusz człowiek bardzo bogatego. Jako zwierzchnik celników zatrudniał na podległym mu terenie poborców i ustalał wysokość cła za sprzedawane towary. Z jednej strony jego stanowisko zapewniało mu pokaźny dochód, z drugiej – było przyczyną nienawiści ze strony ludu. Mimo iż Zacheusz był daleki duchowo od Jezusa, pragnął jednak Go zobaczyć. W tym celu wspina się na sykomorę, by nie przeoczyć momentu przejścia Jezusa. Ewangelista Łukasz ukazuje to spotkanie, by zwrócić naszą uwagę na sens posłannictwa Bożego Syna. Jest nim odnalezienie tych, którzy pogubili się na życiowych ścieżkach, a przez ludzi zostali odepchnięci i skazani na potępienie.
Postawa Zacheusza bardzo dobitnie wskazuje na fakt, że spotkanie z Jezusem może zmienić dotychczasowe życie, nawet człowiek, który po ludzku znajduje się na pozycji przegranej. Znakiem rozpoczęcia przez Zacheusza nowego życia jest chęć naprawienia wyrządzonych wcześniej krzywd. Zacheusz nie musiał, lecz chciał dać połowę majątku na rzecz potrzebujących. Również nie musiał zwracać aż tak wiele tym, których okradł. Ale zrobił to, ponieważ spotkał Zbawiciela. Nie była to więc tylko pusta deklaracja, skoro Jezus mówi w odpowiedzi: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. Postawa Zacheusza tak poruszyła jego rodzinę, że wszyscy przyjęli zbawienie Boże przez wiarę w Jezusa. W odróżnieniu od bogatego młodzieńca przeżywa radość, ponieważ spotkanie zmieniło jego sposób patrzenia na życie i było momentem objawienia wewnętrznej wolności w stosunku do posiadanego majątku.
Jezus Chrystus został posłany na świat przez kochającego Ojca. A „każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne”. Drogą do spotkania z Jezusem jest otwarcie na łaskę i wewnętrzne nawrócenie. Wejście na drogę Jezusa jest nie tyle zasługą człowieka, co raczej uprzedzającą łaską dobrego Boga. Kard. Martini zauważa w odniesieniu do dzisiejszej sceny, że „Zacheusz zmienia się w momencie, gdy ten, o którym myślał, że go nie ceni – Zacheusz, jest grzesznikiem i wykluczonym ze wspólnoty – okazuje mu osobiście szacunek".
Bóg, który oczekuje na spotkanie z człowiekiem, zawsze zaczyna rozmowę w tym miejscu, w którym się człowiek znajduje – „w pobliżu sykomory”. Przekonują nas o tym niemal wszystkie ewangeliczne spotkania Jezusa z ludźmi. Bóg oczekując na człowieka sam stał się człowiekiem, naszym Bratem. To w Nim mamy orędownika u Ojca. Aby zmienić swoje życie potrzebne jest spotkanie z Boża miłością i rozeznanie swojej sytuacji. Pomocą może stać się modlitwa oparta na lekturze słowa Bożego. Wtedy mamy szansę odkryć, że Bóg daje nam łaskę pocieszenia nawet w największych trudnościach i łaskę, aby zacząć od nowa.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420070.31-Niedziela-zwykla-C)