Troska o życie wieczne odgrywa w życiu dzisiejszego człowieka rolę drugorzędną, a niekiedy jest uważana za coś wprost staromodnego, a zatem i wstydliwego. Karl Rahner, wybitny teolog i uważny obserwator świadomości religijnej ludzi XX wieku, zauważa ciekawą prawidłowość: „Są chrześcijanie, którzy są pewni istnienia Boga (...), ale nie uważają za konieczne, by troszczyć się w jakiś szczególny sposób o kwestię życia wiecznego”. Wielu ludzi próbuje też przykładać ziemską miarę, by oceniać rzeczywistość nadprzyrodzoną. A ta rzeczywistość okazuje się jakże różna od naszych wyobrażeń.
Na tym samym polegał błąd saduceuszów z dzisiejszej Ewangelii. Przykład o siedmiu mężach jednej żony miał być dowodem przeciwko zmartwychwstaniu i życiu wiecznemu, w które saduceusze nie wierzyli. Jezus udziela im jednak odpowiedzi na trapiące ich wątpliwości, z którymi sami nie są sobie w stanie poradzić. Ci, którzy zostaną uznani za godnych udziału w świecie przyszłym, „ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”.
W myśleniu o rzeczach ostatecznych, jak niebo, piekło, czyściec czy oglądanie Boga twarzą w twarz trudno nie uciekać się do wyobraźni. Bo przecież „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”. Zatem nasze poszukiwania życia wiecznego to wyraz odwagi wiary, która poważnie traktuje zachęty do odkrywania Boga jako pełni szczęścia. Dzieje się to zgodnie z pragnieniem, które Bóg zapisał w ludzkim sercu. Obrazuje to historia prześladowań rodu Machabeuszów, męczeństwo braci w obronie wiary i wierności Bogu i Jego przykazaniom staje się obrazem bohaterstwa naszych przodków. Determinacja i odwaga udręczonych braci oraz pewność, że są w rękach Stwórcy daje im ogromną siłę znoszenia największych męczarni. Wobec oprawców przyjmują postawę pełną godności. Gdy zbliża się koniec życia, powierzają się Bogu zdążając przez śmierć męczeńską do niebieskiej ojczyny. W Bogu pokładają swoją nadzieję, mając świadomość, że „Król świata jednak [tych], którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego”.
Jeśli chcemy zbliżyć się do zrozumienia, czym jest i będzie dla nas niebo, musimy uświadomić sobie podstawowe prawdy, które należą do naszego dziedzictwa wiary, a więc potrzebę miłości. „Kto nie miłuje, trwa w śmierci”. To miłość pozwala czynić dobro i w ten sposób świadczyć o przynależności do Chrystusa, który jest niekończącym się życiem. A miłość, z racji na swoją naturę, jest wieczna, sięga poza doczesność.
Niebo to wieczna wspólnota miłości, komunia z Bogiem, oglądanie Boga „twarzą w twarz”. Z chrześcijańskiego punktu widzenia troszczyć się z zapałem o życie wieczne oznacza troszczyć się wprost o Boga i wiarę w Niego.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420071.32-Niedziela-zwykla-C)