Są ludzie, i to wcale nie jest ich tak mało, których życie koncentruje się wokół seriali. Ulubione filmy – których akcja w kolejnych odcinkach niewiele posuwa się do przodu – wyznaczają rytm życia rodziny. Chcemy podobnie funkcjonować, wdrażając obejrzane sytuacje w codzienne życie. Przeoczamy w ten sposób najważniejsze, często jedyne chwile. Zdarza się, że nie ma czasu na spotkanie z najbliższymi, rozmowę, ponieważ akurat rozpoczął się ulubiony serial. Dominującym tematem przy stole, w pracy czy na ulicy są losy bohaterów filmowych, ich luksusowy styl życia, nowe zdobycze techniki czy sztuki kulinarnej. Nieświadomie przejmujemy „filmowy styl życia” i w ten sposób często uszczęśliwiamy na siłę ludzi z najbliższego otoczenia, zmuszając ich do naśladowania często bezsensownych i sztucznych sytuacji. Nie zdajemy sobie sprawy jak ranimy przy tym ich uczucia.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii wskazuje, że mamy żyć tym, co aktualnie dzieje się wokół nas, a nie rozpamiętywać przeszłość czy oddawać się nierealnym marzeniom o tym, „co by było, gdyby…”. Dlatego patrząc na postawę Marty i Marii Jezus pokazał, że Maria słuchając Jego słów, „obrała najlepszą cząstkę”, czyli dobrze zrozumiała, co należy czynić w danym momencie.