Naśladowanie Chrystusa wymaga od nas czasem decyzji niezgodnych z naturalnymi wskazaniami kompasu wygody, powodzenia, korzyści. Nie jest łatwo to zrozumieć, a może nawet nie da się zrozumieć, bez podstawowego założenia: że ostateczny bilans zysków i strat wykracza poza, znane nam, ziemskie życie. O tym właśnie poucza swoich uczniów Jezus mówiąc: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”. Tylko mając na względzie przyszłe życie wieczne, można otworzyć się na nawoływanie Jezusa, aby zaprzeć się samego siebie, stracić swoje życie, a pokochać krzyż. Perspektywa eschatologiczna nadaje inny sens naszym ludzkim decyzjom i wyborom. To, co w skończonym horyzoncie ziemskiego życia wydaje się najważniejsze, może tą wartość stracić poza materią, czasem i ludzkim bytowaniem na ziemi. Dramatyczne pytanie „co da człowiek w zamian za swoją duszę?” nie znajduje sensownej odpowiedzi poza ufną wiarą w miłosierdzie Boże. Dlatego zapowiedź sądu na końcu czasów nie powinna niepokoić tych, którzy czynią wysiłki, by żyć zgodnie ze wskazaniami Jezusa. Jego napomnienia, choćby i czasem surowe, dają szansę korygowania naszego ludzkiego punktu widzenia do oglądu samego Boga. Czyż nie warto to co ułomne zamieniać na doskonałe?!