Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii przypomina nam, że powinniśmy upominać tych, którzy grzeszą: „Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy” (Mt 18, 15). Wydaje się, że ten nakaz upominania odnosi się do „braci”, tzn. do ludzi, których łączy z nami wspólna wiara i wynikający z niej wspólny system wartości. Można by na poparcie takiego myślenia przytoczyć słowa św. Pawła:
„Napisałem wam w liście, abyście nie zadawali się z rozpustnikami. Nie miałem na myśli w ogóle rozpustników tego świata, chciwych, zdzierców czy też bałwochwalców, bo wtedy musielibyście porzucić ten świat. Teraz jednak napisałem wam, abyście nie zadawali się z takim, który nazywa siebie bratem, a jest rozpustnikiem lub chciwcem albo bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem czy zdziercą. Z takim nawet nie zasiadajcie do wspólnego stołu. Ja nie zamierzam sądzić tych spoza wspólnoty. Wy sądźcie tylko tych, którzy do was należą. Tych spoza wspólnoty osądzi Bóg. Usuńcie złego spośród was samych” (1 Kor 5, 9-13).
Dopiero w szerszym znaczeniu, braćmi naszymi są inni ludzie, ale upominanie np. niewierzących bądź wierzących inaczej – z powoływaniem się na Pana Boga, Pismo Święte, nauczanie Kościoła, prawo naturalne itp. - jest czymś wyjątkowo trudnym i problematycznym. Najpierw musieliby oni uwierzyć w Boga, w Kościół, w natchnienie Pisma Świętego, w obowiązywalność Dekalogu i prawa naturalnego, aby upominanie ich z pozycji człowieka wierzącego miało jakieś szanse powodzenia...
Zresztą w dalszych swych słowach Pan Jezus poleca, aby upominający działał w sposób następujący:
„Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18, 15-17).
Tak więc upomnienie braterskie jesteśmy przede wszystkim winni naszym braciom w wierze, bo oni są nam najbliżsi i podzielają nasz światopogląd. Biorąc pod uwagę powyższe, upomnienie braterskie powinno być czymś łatwym, a jednak nie jest, jak uczy doświadczenie. Dziś tak bardzo podkreśla się wolność jednostki, że jakiekolwiek upominanie zdaje się być zamachem na tę wolność.
Upominanie przede wszystkim powinno wynikać z życzliwości dla błądzącego, wg słów Apostoła z dzisiejszej drugiej lektury: „Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo” (Rz 13, 8). Nie powinno się upominać, kiedy jest się pod wpływem wzburzenia, kiedy pobudką jest własny egoizm, zarozumiałość, chęć postawienia na swoim, chęć poniżenia drugiego bądź zawstydzenia go. Pamiętajmy, że tylko Bóg może udzielić drugiemu łaski potrzebnej do nawrócenia i przemiany serca, my winniśmy uważać siebie jedynie za narzędzia Bożej Opatrzności. Upominać należy, kiedy ma się nadzieję, że nasza interwencja dopomoże upominanemu w poprawie, a nie przeciwnie – popchnie go ku większej jeszcze zaciekłości w złym. Oczywiście nigdy do końca nie można mieć pewności co do skutku naszego napomnienia, dlatego wszelkie nasze działanie w tym kierunku winno być poprzedzone namysłem i modlitwą. Musimy ufać Bogu, który oczekuje od nas działania, ale i wspiera nas, jeśli motywacje nasze są czyste i wynikają z miłości bliźniego.
Nie jesteśmy we wspólnocie Kościoła sami, jedni modlą się za drugich, a Pan Jezus zapewnia nas: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 19-20). Pamiętajmy o tych słowach Pana Jezusa w chwili, kiedy po modlitwie i refleksji wydaje się nam, że powinniśmy upomnieć bliźniego. Zdajmy się wtedy na Boga, który potężnie wspomaga i hojnie nagradza tych, którzy sami się nawracają i zabiegają o nawrócenie grzeszników.
O. Czesław Front