Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Świat domaga się od chrześcijan aktywności. Mówi o konieczności prowadzenia różnego rodzaju dzieł miłosierdzia, o przedszkolach i szkołach, o domach pomocy społecznej. Wiele takich form aktywności można by wymieniać. Stąd rodzi się często stwierdzenie, że chrześcijanie tracą czas na modlitwę, tracą pieniądze na kościoły i ich wystrój, tracą siły na liturgię i adorację. Złośliwi twierdzą, że modlitwa jest marnotrawstwem energii i czasu. A wiara przecież bez modlitwy usycha i staje się martwa, jak kwiat bez wody. Chrześcijanin, wbrew przekonaniom panującym we współczesnym świecie, ma być przede wszystkim człowiekiem głębokiej modlitwy. Z tego dopiero wypływa gotowość do działania i aktywności.
Dzisiejsza liturgia, zwłaszcza drugie czytanie, zachęca nas na nowo do tego, abyśmy uczyli się żyć modlitwą; byśmy stawali się świątynią Ducha Świętego, w której nieustannie rozbrzmiewa modlitwa. Św. Paweł doskonale zdaje sobie sprawę, że modlitwa nie jest dziełem prostym ani łatwym. Ale wtedy „[…] sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). A zatem, nie musimy obawiać się niedoskonałości naszych modlitw, gdyż Duch Boży, który mieszka w naszych sercach, sam wstawia się za nami. On uświęca trud naszej modlitwy i włącza ją w odwieczną modlitwę Syna Bożego.
Jeden z Ojców Pustyni wyznaje: „wydaje mi się nic nie wymaga takiego wysiłku jak modlitwa. Ilekroć bowiem człowiek chce się modlić, zawsze nieprzyjazne duchy starają się powstrzymać go od tego, wiedząc, że nic im bardziej nie stoi na przeszkodzie jak modlitwa płynąca do Boga. Każdy inny trud bowiem, który podejmuje człowiek o religijnym sposobie życia, choćby znoszony był długo i wytrwale, zakończony jest jakimś wytchnieniem. Modlitwa natomiast ma to do siebie, że wymaga wielkiego wysiłku i walki aż do ostatniego tchnienia” (Apoftegmaty).
Ludzie szukający Boga tęsknią za modlitwą. Kiedy uciekamy od modlitwy, zaniedbujemy ją, to pragnienie modlitwy łatwo oddala się od nas. Zostaje zdławione przez bujne chwasty życia, które je przytłaczają. Zaniedbywanie modlitwy rodzi opór i niechęć wobec niej. Im chętniej angażujemy się w modlitwę, tym szybciej topnieje opór i doświadczamy wewnętrznego zainteresowania sprawami duchowymi.
W życiu modlitwy pojawiają się również przeszkody. Co może być taką przeszkodą? Pewnie jest wiele zagrożeń, spójrzmy jednak krótko na trzy z nich. Pierwsze z nich to dobrze znana „dewocja”, czyli zamykanie Boga w uczuciowości. Nie ma uczuć, to nie ma Boga. Nie modlę się, bo nic nie czuję. Drugie zagrożenie to „dziwactwo”. Czy mam się więc udziwnić? Nie, mam stać się tym, kim Pan Bóg chce, żebym był. I wreszcie trzecie zagrożenie – „pycha duchowa”. Ja się modlę, mam swój schemat, a ty nie masz! Wobec tego ja jestem lepszy. Nie daj Boże, żeby ktoś skrytykował taką pobożność, bo wtedy zainteresowany wybucha jak wulkan. A pycha jest najlepszą drogą do szatana, który rozwija i podsuwa myśli: „Patrz, jesteś lepszy… Nie daj się!”.
Poznając drogi modlitwy konieczne jest, abyśmy znaleźli własną drogę i pozostali jej wierni. Dzięki temu modlitwa stanie się dla nas źródłem dobrych pragnień i mocą w czasie ich realizacji.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420106.16-Niedziela-zwykla-A)
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Jezus wychodzi z domu, idzie nad jezioro, i… zaczyna nauczać. Głosi piękną przypowieść o siewcy i ziarnie. Pamięta, że nie ma czegoś takiego jak odpoczynek od Boga. Wykorzystuje każdą okoliczność, aby ukazywać drogi prowadzące do szczęścia.
Święty Paweł podkreślał, że wiara rodzi się ze słuchania Słowa Bożego. Nie zapominaj o tym w sielankowym okresie wakacji. Niedzielna Msza św. to podstawa, ale warto każdego dnia sięgać po Słowo Boże. Ewangelia z dnia jest jak poranna rosa, która rozbudzi nawet najbardziej ospałe serce. To takie mocne espresso. Nieraz jedno zdanie, a nawet jedno słowo może ustawić po Bożemu cały twój dzień.
Badaj glebę swojego serca, aby ziarna Bożego Słowa miały podatny grunt. Jak trzeba to wyrywaj chwasty lenistwa. Niech czas wakacji będzie także czasem medytacji. Słowo Boże regularnie dawkowane wyjdzie ci na dobre.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
W dzisiejszej Ewangelii Chrystus staje przed nami jako Ten, który stawia nam bardzo wysokie wymagania: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze krzyża swego, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. Chrystus chce być pierwszy od twojej matki, od twego ojca, od twojego kochanego dziecka, syna i córki. A więc wymagania jakby wbrew naszej naturze. Co więcej, mówi o tych, co nie biorą krzyża, a idą za Nim, że nie są Go godni. Są również tacy ludzie, którzy idą za Chrystusem, ale bez wymagań. Przyklaskują Chrystusowi, przyklaskują papieżowi. Ale już te trudniejsze wymagania Ewangelii podają w wątpliwość, zostawiają na boku, nie chcą o nich słyszeć.
Czy warto poddać się Bożym wymaganiom? Warto. Nigdy się wtedy nie przegrywa. Ceńmy sobie również tych ludzi, którzy dużo wymagają od siebie. Bez wymagań do niczego się nie dochodzi. Tak łatwo uciekać nam od naszych obowiązków, od trudnych ludzi, od spotkań. Tak łatwo buntować się wobec bólu, cierpienia. Patrząc na Jezusa w Ewangelii widzimy, jak straszna jest samotność człowieka cierpiącego, który do końca i mimo wszystko kocha. Pokusa pójścia za Nim bez krzyża, bez obciążenia jest silna. Odpowiedzią na letnie chrześcijaństwo jest Duch Święty, Duch Jezusa. On napełnia nas mocą Chrystusa, umacnia naszą wiarę, by odkryć radość Ewangelii.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
“Oto posyłam was jak owce pomiędzy wilki” (Łk 10, 3). Thomas Hobbes powiedział, że “człowiek człowiekowi wilkiem”. Uczniowie Chrystusa mają za zadanie doprowadzić do tego, by człowiek człowiekowi był owcą. Sam Jezus, nasz Pan, również został posłany przez Ojca jak owca pomiędzy wilki. “Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Ewangelia św. Jana 1, 29). Ten Baranek został ofiarowany za mój i twój grzech, a śmierć tego Baranka niesie nam prawdziwe życie.
Radość przepełnia uczniów Chrystusa powracających z tej ewangelizacji. Najbardziej byli zaskoczeni faktem, że nawet demony były im poddane w imię Chrystusa. Radość z doświadczenia wielkich dzieł Bożych wyśpiewujemy również w dzisiejszym psalmie. Psalmista opowiada o dwóch konkretnych wydarzenia w historii narodu wybranego, przejściu przez Morze Czerwone i przez Jordan (Ps 66, 6). Pierwsze było wyjściem z niewoli na wolność, drugie wprowadziło naród do ziemi obiecanej. My znajdujemy tutaj symbolikę sakramentu chrztu, który wyprowadza nas na wolność z niewoli grzechu, oraz symbolikę nieba. To właśnie fakt, że nasze imiona są zapisane w niebie, przepełnia nas radością (Łk 10, 20).
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
W I czytaniu usłyszeliśmy skargę proroka Jeremiasza, w której opisuje swoją sytuację. «Słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy pomstę na nim!”». Z punktu widzenia ludzkiego jest to sytuacja zagrożenia. Jeremiasz był bowiem dla wielu niewygodnym prorokiem. Jego przesłanie nie podobało się ludziom, a co za tym idzie, jego życie było zagrożone. Ale młody Jeremiasz pozostaje nieugięty w swej wierności Bogu, który posyła go, aby głosił słowo Pana w Izraelu. Pomimo osamotnienia i różnych trudności. Jeremiasz całkowicie zawierza siebie Bogu. Prosi, aby Bóg stanął w jego obronie. I zachęca wszystkich do wychwalania Pana, który jak powie psalmista, w swojej dobroci wysłuchuje wołających o pomoc.
Podobnie jak z Jeremiaszem, świat postępuje ze współczesnymi prorokami. W jaki sposób? Jak mówi o. Raniero Cantalamessa, proroka można zabić albo oswoić. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ prorocy są często niewygodni. Stanowią wyrzut sumienia dla tych, którzy postępują niesprawiedliwie. Jasno pokazują, że nie można iść na kompromisy z własnym sumieniem za cenę utraty wiary, czy przypodobania się innym. Nie wszystko jest na sprzedaż.
Spójrzmy na przykłady współczesnych proroków. Bóg stawia na naszej drodze wielu takich ludzi, którzy własnym życiem wskazują jasny kierunek – jak zwyciężać, jak rozwijać dobro, a unikać zła. I w ten sposób osiągnąć zbawienie. To ci, którzy na serio przyjęli Chrystusowe wezwanie: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Prawdę tę potwierdza znany w całym świecie zakonnik św. o. Pio. „Diabeł za wszelką cenę chce mnie zdobyć dla siebie. Proszę mi wierzyć, że znoszę to wszystko i cierpię dlatego, że jestem chrześcijaninem”. Na o. Pio spełniły się też prorocze słowa Jezusa, który zapowiadał, że Jego uczniowie będą prześladowani, podobnie jak ich Boski Mistrz i Nauczyciel.
Św. Jan Paweł II naucza, że „w naszych czasach, gdy nie potrzeba już świadectwa krwi, tym bardziej czytelne musi być świadectwo codziennego życia”. Stąd „każdy chrześcijanin jest powołany, by zawsze i wszędzie tam, gdzie go Opatrzność postawi, przyznawać się do Chrystusa przed ludźmi”. Dlatego „Winniśmy wyznawać Boga przez gorliwe uczestnictwo w życiu Kościoła; przez troskę o słabych i cierpiących, a także przez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne” (Gorzów Wlkp., 2.06.1997).
Pan Jezus stawia przed nami w dzisiejszej Ewangelii wolny wybór. Czy przyznasz się do mnie przed ludźmi, czy zaświadczysz o mnie? Ja również przyznam się do ciebie i zaświadczę o Tobie przed Ojcem.
Prośmy Ducha Świętego o pomoc w wypełnianiu Chrystusowej Ewangelii i dawaniu świadectwa wiary w naszym codziennym życiu:
Naucz nas, Duchu, wypełniać Twą wolę,
zawsze Ci służyć w pokornym poddaniu;
w każdym człowieku dostrzegać przez wiarę
Twoją obecność (Hymn, Jutrznia III tyg.).
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420102.12-Niedziela-zwykla-A)