Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Boże, z Twoich rąk żyjemy,
Choć na ziemi pracujemy!
Z Ciebie plenność miewa rola,
My zbieramy z Twego pola.
Wszystko Cię, mój Boże, chwali!
Aleśmy i to poznali,
Że najmilszą Ci się zdała
Pracującej ręki chwała.
Co rządzisz ziemią i Niebem,
Opatrz dzieci Twoje chlebem,
Ty nam daj urodzaj złoty,
My ci dajem trud i poty.
Kiedyś przyjdziem na godzinę,
Gdy kończąc ziemską gościnę,
Z Łazarzem, po naszym zgonie,
Odpoczniemy na Twem łonie.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Bogu bardzo zależy na każdym człowieku, ponieważ każdy został wykupiony z niewoli grzechu drogocenną Krwią Chrystusa. Jako wspólnota Kościoła pielgrzymującego po ziemi mamy przyjąć Bożą miłość. Ona czyni nas odpowiedzialnymi za naszych bliźnich. W tym duchu należy odczytywać obowiązek braterskiego upominania. Celem upomnienia winno być pozyskanie bliźniego nie dla osobistej przyjaźni, ale dla wspólnoty, gdyby grzeszący brat był na drodze do jej opuszczenia. Nie chodzi w nim o wykazanie winy, o ukaranie, ale o odzyskanie brata, o pomoc człowiekowi. Po prostu o miłość. Upominam, bo mi na kimś zależy, czuję się za niego odpowiedzialny.
Jakiego napominania uczy nas Pan Jezus? Pokazuje, że bliźnich, którzy grzeszą, trzeba upominać w sposób dyskretny i taktowny. Przekazywana prawda musi iść w parze z miłością, jak to czynił Jezus. Grzech zostaje zdemaskowany i potępiony, ale człowiek, który go popełnia, ma być zrozumiany, przyjęty i ochroniony. To wynika z miłości i odpowiedzialności. Jak więc upominać? Ewangelia mówi, że najpierw w cztery oczy, a gdy nie posłuchają, w obecności świadków. Natomiast w przypadku wyjątkowego uporu i trwania w złu – Jezus każe sprawę uczynić publiczną, aby cała wspólnota, przełożonym Kościoła, mogła upomnieć błądzącego brata. W przypadku nieposłuszeństwa, Kościół ma prawo wykluczyć takiego zatwardziałego grzesznika ze wspólnoty wierzących. Ale pokutującego może znowu dopuścić do udziału w życiu Kościoła.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Przyjdzie taki czas, kiedy drzwi zaczną się zamykać, staną się ciasne. W końcu docisną się i wielu stanie wobec niemożliwości przedostania się do wieczności. Wielu świętych twierdziło, że bez oddania się Maryi przekroczenie bram zbawienia jest mało prawdopodobne. Wysnuwali ten wniosek z faktu Wcielenia: jeśli Bóg mógł stać się człowiekiem, oddając się Jej zupełnie, to jakim cudem człowiek może zbliżyć się do Boga, pomijając ten krok?
Niepokojąca jest też wymiana zdań pomiędzy Panem i ludźmi stojącymi za zamkniętymi drzwiami. Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, na ulicach naszych nauczałeś. Odpowiedź jest twarda: Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!
I to jest jedyny warunek – sprawiedliwość. Wobec Boga nieważne jest pochodzenie: Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym – byle tylko byli ludźmi sprawiedliwymi. Wieki wcześniej prorok Izajasz mówił o tym samym: Z wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich waszych braci... Nie rasa, nie religia – choć na pewno wiara. I sprawiedliwość – czyste ręce i czyste serce.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Zajmować ostatnie miejsce i zapraszać ostatnich z ludzi nie mieści się w duchu tego świata. Istnieje różnica między zaniżaniem swej wartości a uniżaniem siebie. Pierwsze jest pretensją pychy, która celowo i demonstracyjnie zaniża swą wartość, by inni temu zaprzeczyli. Jest to mechanizm nastawiony na wymuszenie komplementów i pochwał. Uniżanie zaś siebie jest cechą pokory, która szuka prawdziwej miary siebie. Dlaczego najbardziej potrzeba nam pokory, a nie bojaźni Bożej, wstrzemięźliwości, zdolności do dawania jałmużny, miłości albo nawet wiary? Ponieważ bez pokory żadna cnota się nie utrzyma.
Pokora nie zaczyna się od wielkich wyrzeczeń, tylko od najmniejszych kroków. O tym mówi dziś Jezus: wystarczy, że pośród innych ludzi nie szukasz pierwszego miejsca; że nie uważasz, że na wszystkim się znasz; że w zwykłej rozmowie nie usiłujesz być oryginalny i nieomylny, chwaląc się swą elokwencją i erudycją. Jedną z cech pychy jest wyróżnianie się, objawiające się w manifestowaniu siebie jako kogoś wyjątkowego, wybitnego i znającego się na wszystkim. Nie zajmować pierwszego miejsca nie oznacza bowiem jedynie poszukiwania ostatniego krzesła na wspólnych spotkaniach, ale mieści się w tym również rezygnacja z forsowania własnej racji i dążenia do imponowania innym. Chory indywidualizm cechuje wyróżnianie siebie w wypowiedziach, w ubraniu, w sposobie bycia, nawet w sposobie modlitwy. Ale też odgrywanie roli kogoś innego, niż się jest w rzeczywistości.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Żeby wiara mogła zapłonąć żarem, płomień wiary musi być nieustannie podtrzymywany i podsycany. Pewną analogię możemy zobaczyć w ogniu olimpijskim, który jest wzniecany przy pomocy promieni słonecznych w ruinach świątyni Hery w starożytnej Olimpii na Peloponezie. Stamtąd sztafeta olimpijska przekazuje pochodnię olimpijską kolejnym biegaczom. Tradycja zapalania ognia sięga Igrzysk z 1928 roku, a jego przenoszenia w sztafecie – 1936 roku. Na koniec ogień niesiony w pochodni przybywa do miasta-gospodarza igrzysk. Tutaj w trakcie ceremonii otwarcia zapalany jest znicz olimpijski, który płonie przez cały czas trwania zawodów. Jednak płomień ognia olimpijskiego może zgasnąć, jak już nieraz się zdarzyło. Podobne niebezpieczeństwo grozi płomieniowi wiary, który może zmniejszyć swoją intensywność lub zupełnie zagasnąć pod wpływem trudnych wydarzeń życiowych czy własnych zaniedbań, które mają wpływa na osłabienie wiary.
Jednak nie da się żyć i rozwijać właściwie bez stawiania wymagań sobie i innym. Wzorem jest dla nas Syn Boży, który jako największe kryterium pozostawił nam miłość do końca. Uobecnia się ona w Eucharystii, jak również jest wezwaniem, by zapalać miłością spotkanych po wyjściu ze świątyni ludzi. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy każdego dnia będziemy pogłębiali naszą osobistą więź z Jezusem.