Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Faryzeusz zaczyna od modlitwy dziękczynnej. Ale jeśli spojrzymy na treść jego słów, to okaże się, że głosi on z wielkim samozadowoleniem własną chwałę, dając temu pozór dziękczynienia Bogu. Mówi faryzeusz, jak bardzo jest zadowolony z siebie i jak Bóg powinien być z niego zadowolony. Przyrównując się do innych ludzi, najpierw wylicza złe czyny, których nie popełnia, a następnie wylicza dobre czyny, które spełnia regularnie. Z pewnością faryzeusz mówi prawdę. Bo to prawda, że nie jest zdziercą ani cudzołożnikiem, tak samo jak jest prawdą, że pości dwa razy w tygodniu. I godne jest pochwały, że powstrzymuje się od złych uczynków, a spełnia dobre, i że dziękuje Bogu za Jego dary. Nigdy nie dość dziękczynienia Bogu. Ale faryzeusz nie dziękuje Bogu, że uchronił go od zła, a uzdolnił do czynienia dobra. Faryzeusz jest bowiem przekonany, że stał się sprawiedliwym własnymi siłami i że Bóg powinien to uznać. Od razu porównuje się z innymi ludźmi i na takim przyciemnionym tle przedstawia siebie w wielkim blasku. Skupienie się na własnej osobie i pozorne dziękczynienie Bogu łączą się u faryzeusza z pogardliwym osądzaniem bliźniego.
Powinniśmy nieustannie rozpoznawać nasze braki i rozpoczynać wszystko od początku, z wiarą w pomoc Bożą. Punkt wyjścia u faryzeusza był dobry, bo spełniał dobre rzeczy. Tylko że z tego dobra, które czynił, przechodził do postawy zadufania przed Bogiem i wyniosłości względem bliźniego, pozostając równocześnie ślepym wobec wyższych zadań.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Podstawą modlitwy jest pokora, a zasadą jej skuteczności wytrwałość. W życiu duchowym z pokorą i wytrwałością mamy najwięcej problemów. Pokora to uznanie, że bez pomocy Boga nic dobrego uczynić nie możemy. Wytrwałość w modlitwie – to nasze codzienne klęczenie przed Panem rano i wieczorem. Sami wiemy, jak nieraz trudno złożyć ręce do modlitwy, bo zmęczenie, bo tyle spraw nie załatwionych. A jednak: „za Tobą tęskni moje ciało jak ziemia łaknąca wody” (Ps 63,2). To nic, że myślę wtedy o ludziach, na których jestem zły, albo którzy są źli na mnie, to nic, że ogarnia mnie pustka, albo zalewają problemy codzienności, to nic, że myślę o tysiącu głupich rzeczy i spraw, które na moment porywają mój umysł, a nawet i serce. Ważne jednak jest to, że klęczenie w obecności Boga dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu zmienia zupełnie moje życie. Zmienia mnie samego do tego stopnia, że sam jużtego nie dostrzegam. I dobrze, bo byłby znowu problem z pokorą. Tego, co dzieje się na modlitwie, nie można mierzyć ludzką miarą sukcesu i porażki. Wiem jedno: że „pragnę Boga, Boga żywego” (Ps 42,3).
Bóg, który kocha mnie tak bardzo, że swego jedynego Syna posłał nie po to, by mnie potępić, ale by mnie zbawić, nie pozwoli mi długo czekać w ciemnościach. Doświadcza mnie, ale nie opuszcza. Próbuje jak złoto w tyglu, by wydoskonalić miłość, która jest więzią jedności. Przychodzi chwila, gdy czuję, że nie jestem sam, że On jest ze mną. „Mów Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,10).
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Prośba Apostołów: „Panie, przymnóż nam wiary” jest wołaniem, które często wydobywa się z duszy człowieka. Są w życiu chwile, kiedy wiemy, że tylko Bóg może nam pomóc, tylko do Niego możemy się zwrócić, bo wiemy, że nas wysłucha. Żywa wiara zakłada więź, relację bliskości, modlitwę rozumianą jako rozmowa, spotkanie z Bogiem. Zakłada pamięć o innych ludziach, o wydarzeniach, których potrafimy Bogu opowiadać. Bóg oczekuje, abyśmy do Niego się zwracali, a wtedy nasza wiara się umacnia. On karmi nas sobą samym.
Ludzka codzienność znaczy dom rodzinny, ale też i chwile wypoczynku. Na codzienność składa się to, co robimy i to, jakimi jesteśmy. Również Bóg, przez swoją obecność i naszą z Nim więź, jest częścią tej codzienności. Wezwanie: „Obyście dzisiaj usłyszeli Jego głos” przypomina, że nie powinno być takiego dnia w naszym życiu, w którym byśmy nie wyrazili prośby o usłyszenie głosu Ojca. Bez Bożej obecności, bez Jego słowa nasza codzienność nie tylko traci sens, ale często jest niewytłumaczalna, ociera się o absurdalność. Bo pełne wypełnienie i zrozumienie dokonuje się tylko w Chrystusie, który jest początkiem i końcem naszego życia i całego wszechświata.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Co znajduje się u podstaw naszej niewdzięczności? Naczelne miejsce zajmuje stawianie siebie w centrum. To rozwija błędne przekonanie, że wszystko zawdzięczamy sobie, swoim zdolnościom, sprytowi czy kontaktom z innymi. Zakrywa nam to prawdę o poszukiwaniu i znajdowaniu Boga we wszystkich rzeczach. Dziś ludzie nauczyli się narzekania i często swoim życiem, zamiast pieśni dziękczynienia, wyśpiewują niezadowolenie i biadolenie. Zapominają, że narzekanie jest zaraźliwe i jak odrobina zakwasu, zakwasza ludzi wokoło i niszczy w nich umiejętność dostrzegania dobra, prawdy i piękna.
Wdzięczność jest dla nas zaproszeniem, aby mieć oczy otwarte, wystarczająco uważne i przenikliwe, by wszędzie widzieć Boga i Jego miłość do nas. W każdej Mszy św. pada wezwanie: „Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu, a wierni odpowiadają: „godne to i sprawiedliwe”. Bóg jest godny tego, by Mu dziękować. Dzisiejsza Eucharystia jest okazją, by nie tylko prosić, ale na nowo rozbudzić w sobie postawę wdzięczności. I pokazać, że najważniejszy pozostaje dla nas boski Darczyńca. Spróbujmy też w najbliższym tygodniu dostrzec obdarowanie przez innych – i za to również okazać im swoją wdzięczność.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Bogacz cierpiał w języku, ponieważ nigdy nie powiedział żadnego słowa do Łazarza. Bieda Łazarza niekoniecznie była nędzą fizyczną, zdaje się, że chodzi o inne ubóstwo. Wokół nas jest wiele „biednych” ludzi, którzy nie przymierają głodem. Są biedni, gdyż są zranieni w sumieniu, pełni wrzodów jątrzących się wspomnień. Łazarz nie ukrywał swych ran, zdaje się, że jest to zobrazowanie sytuacji, jaka zachodzi w konfesjonale. Zabrzmi to może wulgarnie, ale gdy siedzę w konfesjonale, mam wrażenie, że jestem jak pies w budzie, ale nie po to, by każdy tę budkę omijał, lecz by każdy do niej śpieszył. Wielu komentatorów zwracało uwagę na znamienną różnicę między dwoma bohaterami przypowieści: tylko jeden z nich nosi imię, drugi jest anonimowy. Pośród ludzi to zawsze ludzie bogaci, celebryci są powszechnie znani, natomiast ubodzy pozostają bezimienni. Dlaczego więc w tej przypowieści jest odwrotnie? Bóg zna po imieniu najskromniejszych i nie chce znać tych, którzy są pyszni z jakiegokolwiek powodu. Do Mojżesza, który był najskromniejszym z ówczesnych ludzi, Bóg mówił: „znam cię po imieniu”, a do zarozumiałych sług, którzy uzdrawiali, egzorcyzmowali i ewangelizowali, lecz to wszystko czynili, by uczynić się wielkimi, Pan powiedział: „nigdy was nie znałem!”