Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Wpatrzeni w lustro widzimy, jak dalece my sami potrzebujemy cudu uzdrowienia. My, którzy przejęliśmy dziedzictwo wiary w Boga Abrahama, Boga Izaaka i Boga Jakuba, a do tego zostaliśmy ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa. Niby wszystko jest w porządku. Ale dobrze czujemy, że mówiąc o drzewie figowym, które nie przynosi owoców, Chrystus także nas miał na myśli. I do nas kieruje życzliwe ostrzeżenie: — „Jeśli się nie nawrócicie, (...) zginiecie”.
Nawrócenie polega na zmianie kierunku. Nie wystarczy się cofnąć do skrzyżowania, zaniechać czynienia zła. Człowiek nawrócony czuje się wezwany do tworzenia dobra. „Co z tego, że stoisz na środku skrzyżowania, jeżeli nie masz chęci, by iść dokądkolwiek” — pisał Antoine de Saint-Exupéry. Co z tego, że już nie zdradzasz żony, skoro nadal nie masz dla niej czasu? Co z tego, że już nie zazdrościsz, skoro jeszcze nie potrafisz się cieszyć z sukcesów twoich braci? Prawdziwe nawrócenie zaczyna się w momencie, gdy zaczynamy zło dobrem zwyciężać.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami. Nie tutaj znajduje się cel naszej wędrówki. Wszystko, co ziemskie, przeminie. Zarówno to, co dobre, co sprawia przyjemność, daje zadowolenie, przynosi satysfakcję, jak i to, co złe, niemiłe, niebezpieczne, trudne.
Przemienienie Jezusa na górze Tabor było zapowiedzią Zmartwychwstania. Zapowiadało przemianę Chrystusa. Po Zmartwychwstaniu Jego ciało różniło się od ciała człowieka. Jezus wchodził mimo drzwi zamkniętych, pojawiał się i znikał, umiał sprawić, by raz Go rozpoznawano, a innym razem nie rozpoznawano...
Podobną przemianę naszego ciała zapowiedział święty Paweł Apostoł. To Jezus, ten sam, który przemienił się w obecności Apostołów na górze Tabor, "przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować”.
Każdego czeka takie przemienienie, bo ojczyzna każdego jest w niebie, nie na ziemi.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Dziś Ewangelia stawia przed nami trudne zadanie. Tym zadaniem jest umiejętność upominania drugiego człowieka. Dla niektórych ludzi nie stanowi to żadnego problemu, bo potrafią bez mrugnięcia okiem wytknąć komuś jego błędy. Dla większości jednak z nas upominanie innych jest niełatwym zadaniem. W chrześcijańskim upomnieniu potrzebna jest świadomość swoich słabości. Bez pokory nie da się prawdziwie upominać drugiego człowieka. Moje upomnienie musi polegać na tym, że zanim zobaczę niedoskonałości innego najpierw widzę je w sobie.
Jan Paweł II jeszcze jako arcybiskup w Krakowie w szczególny sposób dyscyplinował kapłanów. Kiedyś jeden z wikariuszy popełnił poważne wykroczenie. Kardynał Wojtyła w stanowczych słowach wypowiedział się o powadze jego winy i surowo skarcił. Po czym zaprowadził go do kaplicy i powiedział: Czy zechciałby ksiądz teraz wysłuchać mojej spowiedzi?
Napomnienie, które ma na celu dobro drugiego człowieka i jest przekazywane z miłością, ma ogromną moc. I kruszy mury, które oparte są o najbardziej zatwardziałe serca.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
kamienie wołać będą
gdy umilknie ciche serce
przebite niewidzeniem
co widzi tylko siebie
skradają się myśli ubrane
w szaty prawdopodobieństwa
by zapytać o sens życia
cierpienia, męczeństwa
rzucają nami konwulsje tego co boli
gdy cisza w potoku słów
szydzi i niepokoi
wyprzedawani w promocji
prawdy ze szczyptą pogardy
zasypani gradem obietnic
trwajmy w drodze
do Ziemi Obiecanej
przez proch i pył
przez cierpienie i krew
przez wodę i chrzest
przez Krzyż i Mękę
ufam Tobie
ukrzyżowana Obietnico
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Wydaje się, że trudności z zaakceptowaniem przykazania miłości wynikają z błędnego rozumienia jej istoty. Rozumie się ją zwykle jako wysublimowane uczucie sympatii do drugiego człowieka, połączone z pragnieniem trwania w jego bliskości. Jest rzeczą oczywistą, że tak rozumiana miłość w odniesieniu do nieprzyjaciół jest niemożliwa. Skoro bowiem już sama sfera uczuć wymyka się spod kontroli naszej woli, to tym bardziej trudno wymusić uczucie sympatii do kogoś, kto mi wyrządza krzywdę, kto jest moim nieprzyjacielem lub wrogiem. Istota miłości nie leży jednak w uczuciach, lecz w pragnieniu i urzeczywistnianiu dobra drugiej osoby.
W praktyce może to oznaczać danie szansy nawrócenia, podjęcie działań prowokujących do poprawy lub jak by to powiedział Norwid – podniesienie nieprzyjaciół „do godności znośnych sąsiadów”. Trzeba więc jasno powiedzieć, że dając nam przykazanie miłości nieprzyjaciół Chrystus nie wymaga od nas, byśmy tych nieprzyjaciół lubili i czuli do nich sympatię. Chrystus nie każe nam ich lubić, lecz miłować, to znaczy pragnąć ich dobra i starać się to dobro urzeczywistniać.