Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Każda przypowieści dzisiejszej niedzieli wskazuje, że nasz aktywny udział we wzrastaniu królestwa niebieskiego jest konieczny. Ktoś musi zasadzić ziarenko, aby dokonał się cud jego wzrostu; ktoś musi zaczynić ciasto, aby wyrosły piękne bochny chleba. Również czujna gotowość sług chętnych do wyrywania chwastów ze zboża jest jak najbardziej pożądana – w odpowiednim czasie ktoś musi podjąć trud żniwiarzy. Przypowieść uczy nas jednak, że przedwczesna gorliwość sług nie przyniosła szkody, dzięki temu, że byli oni poddani woli swojego Pana. Gdyby bez Jego zgody zaczęli wypleniać chwasty, ucierpiało by na tym zboże. Ta sytuacja podobna jest często do naszych zapędów do robienia porządku, nawracania bliźnich, zaprowadzania sprawiedliwości. Wydaje nam się, że piętnujemy zło, gdy tymczasem przy okazji niszczymy, albo nie dajemy szansy na większe dobro. Aby uniknąć takich sytuacji i my musimy przychodzić do naszego Pana i pytać o Jego wolę. Wtedy to, co cenne, choć niepozorne zostanie ocalone, a my w pełni wykorzystamy nasz potencjał i możliwości do budowania królestwa niebieskiego.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Nie lubimy zazwyczaj ludzi, którzy od nas dużo wymagają. Uczniowie, studenci boją się nauczycieli i profesorów, którzy są surowi, wymagający na egzaminach. Nie lubimy wymagających dyrektorów i przełożonych. Przez świat przelewa się wręcz fala łatwizny. Sprzyjają temu społeczne prądy młodzieżowe, liberałowie głoszący hasła, że człowiek do niczego nie jest zobowiązany; że może robić, co mu się chce, co mu się podoba, bo jest wolny. Dzisiaj rzeczy, którymi się człowiek posługuje, są coraz lepsze, i oczekiwania człowieka wobec przedmiotów codziennego użytku też są coraz wyższe, lecz sam człowiek dzięki nim wcale się lepszym nie staje. Być lepszym, to w trudzie pracować nas sobą, stawiać sobie wymagania, nie iść na uproszczenia. Gdyby sportowiec nie trenował na stadionie, nie mógłby startować w igrzyskach sportowych i swoimi wyczynami nie zachwycałby widowni.
Św. Jan Paweł II nauczał Polaków: „Nie chciejcie Polski, która by was mało kosztowała”. A do młodzieży często powtarzał: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. A zatem, czy warto poddać się Bożym wymaganiom? Warto. Nigdy się wtedy nie przegrywa. Ceńmy sobie również tych ludzi, którzy dużo wymagają od siebie. Bez wymagań do niczego się nie dochodzi. Tak łatwo uciekać nam od naszych obowiązków, od trudnych ludzi, od spotkań. Tak łatwo buntować się wobec bólu, cierpienia. Patrząc na Jezusa w Ewangelii widzimy, jak straszna jest samotność człowieka cierpiącego, który do końca i mimo wszystko kocha.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Jezusowi wystarczyło spojrzeć na otaczających Go ludzi, aby zobaczyć, że „…byli znękani i porzuceni, jak owce bez pasterza”. „Znękani” można też tłumaczyć jako zszarpani, wyczerpani pracą, ustający w drodze. „Porzuceni”, czyli samotni, odrzuceni, wygnani, wyrzuceni poza burtę, pozbawieni ojczyzny.
Diagnoza Jezusa jest wciąż aktualna. Czyż wielu z nas nie doświadcza wyczerpania? O wiele groźniejsze od fizycznego zmęczenia jest wypalenie duchowe, uleganie znużeniu, zniechęceniu, melancholii. Ojcowie pustyni nazywali taki stan „demonem południa” lub acedią. Ewagriusz z Pontu opisuje aż dziewięć stopni pogrążania się człowieka w niechęci do życia i do wszelkiego wysiłku. Towarzyszy temu poczucie utraty sensu, kwestionowanie życiowej drogi, skrajnie – rozpacz. Acedia atakuje często w połowie życia, kiedy pojawiają się pierwsze wyraźne sygnały przemijania. A samotność? Iluż dziś ludzi porzuconych? Małżonków, dzieci, rodziców, chorych…? Nie chcemy być samotni, ale nie chcemy też budować trwałych związków. Uczyniliśmy bożka z wolności. Dlatego jesteśmy samotni w rodzinach, wspólnotach, parafiach, na probostwach. Zachodnia cywilizacja staje się coraz bardziej kulturą bez pasterzy. Mamy rzesze urzędników, polityków dbających o swój wizerunek, telewizyjnych błaznów, rodziców „zabezpieczonych” przed dzieckiem, zblazowanych duchownych… Robotników-pasterzy mało, bo wydaje się nam, albo udajemy, że ich nie potrzebujemy. [ks. Tomasz Jaklewicz]
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Bóg stawia na naszej drodze wielu takich ludzi, którzy własnym życiem wskazują jasny kierunek – jak zwyciężać, jak rozwijać dobro, a unikać zła. I w ten sposób osiągnąć zbawienie. To ci, którzy na serio przyjęli Chrystusowe wezwanie: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Prawdę tę potwierdza znany w całym świecie zakonnik św. o. Pio. „Diabeł za wszelką cenę chce mnie zdobyć dla siebie. Proszę mi wierzyć, że znoszę to wszystko i cierpię dlatego, że jestem chrześcijaninem”. Na o. Pio spełniły się też prorocze słowa Jezusa, który zapowiadał, że Jego uczniowie będą prześladowani, podobnie jak ich Boski Mistrz i Nauczyciel.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Trzy miłujące się Osoby Boże, Ojciec, Syn i Duch Święty, nieustannie troszczą się o człowieka, którego powołały do istnienia. Kochają go mimo, że nie wytrwał w jedności i popadł w grzech. Pragną człowieka odrodzić do miłości, pragną go na nowo zrodzić do prawdziwego życia. Pochylają się nad człowiekiem ale zło, na które się on dobrowolnie zdecydował, spowodowało ranę w jego sercu. Stworzenie nie rozpoznaje już bliskości i dobroci Stwórcy i nie jest wobec Niego ufne. Osoby Boże pragną delikatnie otulić człowieka miłością i być blisko niego. Jak bardzo? Jedna z Nich, Jednorodzony Syn, ofiaruje siebie jako pokarm. Oddaje całego siebie, wszystkie skarby Serca. W ten sposób nieufność człowieka może być zastąpiona ufnością Syna, a ten nie zwątpił w miłość Ojca nawet podczas kilkugodzinnego umierania na krzyżu. Zmartwychwstały Jezus chce karmić swoją osobą, swoją nadzieją. Chce przeprowadzić człowieka przez budzący lęk próg śmierci. Pragnie wlać miłość do Ojca i braci. Jest to nowe życie — dar Ducha Świętego. Dlatego mówi Chrystus: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.