Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Pan Bóg założył na ziemi szczególną winnicę. Jest nią wspólnota wierzących, kościół Święty wzniesiony przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Naszą misją jest troszczenie się o tę winnicę, o kościół. Ona jest dla nas nie tylko miejscem naszego gromadzenia się i spotkań modlitewnych. Jest również miejscem naszej odpowiedzialności za każdego członka wspólnoty. Wszyscy ponosimy za siebie nawzajem odpowiedzialność, bo „Bóg powierzył człowieka człowiekowi”. Tak jak do każdej pracy, tak i do pracy we wspólnocie wierzących, w Winnicy Pańskiej, musimy się świadomie przygotować. Musimy, może nawet z trudem, odkryć, gdzie możemy się przydać z naszymi umiejętnościami i zdolnościami w tym otoczeniu, w którym właśnie jesteśmy, w którym postawił nas Pan.
Wszyscy jesteśmy zarządcami Jego dóbr, które zostały nam powierzone i którymi mamy się dzielić. Czyńmy, więc dobro tak długo, jak długo Pan daje na to czas! W przypowieści syna gospodarza pochwycono, zabito i wyrzucono z winnicy. To Syn Boży został tak właśnie pochwycony, wyrzucony z winnicy i zabity, ukrzyżowany „poza” murami Jerozolimy. I tak wypełniło się Słowo Boże. Jednakże właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła (Mt21, 42). W tym nasza nadzieja, nasza wiara, nasza droga do Królestwa Bożego.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Pan Jezus otaczał się prostymi ludźmi, którzy ufnie słuchali Jego nauk, ale nie rezygnował również z prób dotarcia do elit Izraela. Ich też z góry nie przekreślał, i jeśli tylko spotykał serca otwarte – znajdował słowo odpowiednie tak dla uczonego, jak i prostaczka. Dzisiejsza wymiana zdań jest jednak ze zdeklarowanymi przeciwnikami Jezusa. Arcykapłani i starsi ludu przerwali Mu nauczanie w świątyni Jerozolimskiej, kwestionowali Jego autorytet i prawo do zabierania głosu w roli nauczyciela. W przypowieści o dwóch synach, którą słyszą, potrafili słusznie rozsądzić, który z nich wypełnił wolę ojca. Na tym jednak kończy się ich zrozumienie sensu przypowieści.
Obaj synowie wykazali się słabością – nie było takiego, który odpowiedziałby pozytywnie, i bez zwłoki, z radością wypełnił polecenie. Ten który zadeklarował, że idzie, lecz nie poszedł, zachowuje w pierwszej chwili pozory poprawności. Słysząc polecenie, nie dyskutuje z nim, jednak najwyraźniej nie traktuje poważnie ani polecenia, ani własnej odpowiedzi. W rzeczywistości nie traktuje poważnie przede wszystkim ojca – pełne uszanowania „Idę, Panie!” wcale nie zaowocowało czynem. Drugi z synów, poproszony o pracę w winnicy, reaguje buntem. Nie miał ochoty spełnić polecenia ojca i dał temu wyraz w negatywnej odpowiedzi. Jednak choć odmówił, liczył się wyraźnie znacznie bardziej ze słowem ojca, niż jego brat, ponieważ jak czytamy, „opamiętał się i poszedł”. Słusznie Żydzi ocenili, że wolę ojca spełnił tylko ten drugi z synów, który poszedł pracować.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Zbawienie jest tak niewyobrażalną wartością, że aż nie ma swojej ceny, a zostaje nam ono ofiarowane za darmo. My tymczasem zastanawiamy się, czy kolejne przewinienie naszego brata zasługuje na przebaczenie. Choć nam samym przebaczono wszystko, potrafimy dojść do wniosku, że miarka się przebrała i że nie darujemy już kolejnej zniewagi. Jak łatwo jest dla siebie samego stosować ulgową taryfę i nie dostrzegać tego, co wobec innych widzimy jako oczywistość! Pamięć smutnego końca nielitościwego sługi, niech będzie nam przestrogą przed takim stosowaniem podwójnych standardów.
Zasadniczą trudność w przebaczaniu możemy przeżywać mając mylny pogląd na to, czym jest owo przebaczenie. Jeśli wyobrazimy sobie, że oczekuje się od nas puszczenia krzywd w niepamięć, to często z czystym sumieniem stwierdzimy, że to niewykonalne – pomimo najszczerszych chęci – nadal pamiętamy. Jeśli przebaczenie zidentyfikujemy ze stanem uczuć, które mają przestać boleć i powinny zamienić się w same pozytywy wobec winowajcy, to również będzie nas to przerastać. Tymczasem przebaczenie polega na decyzji, że pragnę i dążę do dobra drugiej osoby, bez względu na to, co między nami zaszło. Decyzja, w przeciwieństwie do stanu uczuć i pamięci, podlega władzy naszej wolnej woli. Decyzja o tym, że przebaczam jest możliwa zawsze, nawet wtedy kiedy pamięć i uczucia temu przeczą. Nasza wolna wola, to jeden z rysów naszego podobieństwa do Boga, naszego Stwórcy i Jego wspaniały dar. Chciejmy robić z niego dobry użytek, na miarę wielkości tego daru.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Przypowieść o robotnikach w winnicy to ilustracja prawdy o tym, że każdy człowiek jest poszukiwany przez Boga. Bóg ukrywa się pod postacią gospodarza, pana domu, który wykazuje się ogromną aktywnością, w przeciwieństwie do ludzi stojących na rynku, którzy są bezużyteczni: nikomu i niczemu nie służą.
W dzisiejszej ewangelii Pan Jezus objawia sprawiedliwość Bożą i Boże myślenie. Sprawiedliwością Bożą jest dawanie człowiekowi kolejnej szansy. Bóg nie tyle promuje bezużyteczność, ale nagradza zawsze, dając wszystko, ponieważ nie potrafi dać mniej. Zapłatą jest po prostu życie, zbawienie, ocalenie przed pustym życiem, a tego nie da się stopniować. W rzeczywistości przypowieść jest zaproszeniem do uczestnictwa w twórczym wysiłku Boga, który nieustannie zdobywa pracowników do swojej winnicy. Bóg, jako Pan winnicy, albo inaczej Królestwa Bożego lub Kościoła pragnie, aby pracowali w niej wszyscy wierzący. Dlatego zaprasza człowieka do służby w królestwie. Szukając człowieka wyrywa go z pustki i bezużyteczności, ponieważ nie może znieść ludzkiej beztroski, lenistwa i nieprzejmowania się sprawami Królestwa Bożego. Dzisiejsza ewangelia sugeruje, że życie, w którym nie ma dbałości o Królestwo Boże, jest puste, bezużyteczne i skazane na klęskę.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Bogu zależy na jedności. On sam jest jej źródłem i występowanie przeciwko jedności jest występowaniem przeciwko Bogu. To swoisty papierek lakmusowy w wielu międzyludzkich sytuacjach: nie jest dobre to, co prowadzi do rozłamów i niezgody; jest słuszne to, co buduje jedność i pokój między ludźmi. Nawet jeśli pozory pewnych działań, albo jakaś argumentacja, próbuje nas przekonać o odwrotnym wartościowaniu.
Jezus zapewnia o swojej obecności we wspólnocie Kościoła, nie tylko jako całości. Chce abyśmy byli pewni, że wspiera swoją opieką i wstawiennictwem u Ojca, nawet dwuosobową, najmniejszą wspólnotową komórkę Kościoła. Zbyt słaba jest nasza wiara w tę, konkretną przecież, obietnicę: „Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca”. Małżonkowie, rodziny, przyjaciele, współpracownicy – wszyscy powinniśmy bez wahania i na co dzień korzystać z tego sposobu na modlitwę skuteczną, i w obecności Jezusa. Jedyny problem leży po naszej stronie – jeśli nie mamy odwagi tej wspólnej modlitwy zaproponować. Ale to piękne pole do naprawy naszych obyczajów i zaproszenie do pogłębienia relacji – i tych z ludźmi i tej z Bogiem.