Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Pierwsze czytanie dzisiejszej niedzieli, które podprowadza nas do lepszego rozumienia Ewangelii, przynosi obrazy, które dalekie są od pustego sentymentalizmu. To jest wymagająca miłość, która dotyka życia drugiego człowieka, i to przede wszystkim kogoś, z kim właściwie nie łączą nas żadne szczególne więzy - cudzoziemca, wdowy, sieroty, tego, któremu pożyczyliśmy pieniądze czy od którego wzięliśmy coś pod zastaw... Gdyby się rozejrzeć wokół nas, pewnie wielu znalazłoby się takich, do których można by wyjść naprzeciw z dobrym gestem, niczego się za to nie spodziewając.
To są te sytuacje, które uświadamiają nam, że „największa jest miłość" (1Kor 13,13). Ona bowiem uczy nas przekraczać różnorakie granice, które stawia przed nami codzienność naszego życia. Dzięki niej pokonujemy bariery ludzkich układów, antypatii, a nawet doznanej krzywdy, którą czasami tak trudno jest zapomnieć. W ten sposób odchodzimy również od tego myślenia, które zamyka miłość w przemijających uczuciach i zaczynamy żyć tak, jak uczy nas Chrystus - dając siebie braciom i umacniając się w miłości, która nigdy nie ustaje.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Katechizm Kościoła pisze, że roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia. (...) Roztropność jest «prawą zasadą działania», jak za Arystotelesem pisze św. Tomasz. Nie należy jej mylić ani z nieśmiałością czy strachem, ani z dwulicowością czy udawaniem. Jest nazywana auriga virtutum (woźnicą cnót): kieruje ona innymi cnotami, wskazując im zasadę i miarę. Roztropność kieruje bezpośrednio sądem sumienia. Człowiek roztropny decyduje o swoim postępowaniu i porządkuje je, kierując się tym sądem. Dzięki tej cnocie bezbłędnie stosujemy zasady moralne do poszczególnych przypadków i przezwyciężamy wątpliwości odnośnie do dobra, które należy czynić, i zła, którego należy unikać.
Pamiętajmy, że człowieka roztropnego (czyli mądrego) charakteryzuje przenikliwość i przewidywanie. Nie ocenia on z pozorów, powierzchownie i pochopnie, ale wielostronnie, gruntownie i rozważnie, umiejętnie korzystając z życiowych doświadczeń. Konieczne jest także przewidywanie, czyli uprzedzanie myślą przyszłych wydarzeń, zwłaszcza niepożądanych i niezamierzonych skutków własnych decyzji. Przewidując niepomyślne konsekwencje, człowiek roztropny umie się przed nimi zabezpieczyć i uchronić.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Pan Bóg założył na ziemi szczególną winnicę. Jest nią wspólnota wierzących, kościół Święty wzniesiony przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Naszą misją jest troszczenie się o tę winnicę, o kościół. Ona jest dla nas nie tylko miejscem naszego gromadzenia się i spotkań modlitewnych. Jest również miejscem naszej odpowiedzialności za każdego członka wspólnoty. Wszyscy ponosimy za siebie nawzajem odpowiedzialność, bo „Bóg powierzył człowieka człowiekowi”. Tak jak do każdej pracy, tak i do pracy we wspólnocie wierzących, w Winnicy Pańskiej, musimy się świadomie przygotować. Musimy, może nawet z trudem, odkryć, gdzie możemy się przydać z naszymi umiejętnościami i zdolnościami w tym otoczeniu, w którym właśnie jesteśmy, w którym postawił nas Pan.
Wszyscy jesteśmy zarządcami Jego dóbr, które zostały nam powierzone i którymi mamy się dzielić. Czyńmy, więc dobro tak długo, jak długo Pan daje na to czas! W przypowieści syna gospodarza pochwycono, zabito i wyrzucono z winnicy. To Syn Boży został tak właśnie pochwycony, wyrzucony z winnicy i zabity, ukrzyżowany „poza” murami Jerozolimy. I tak wypełniło się Słowo Boże. Jednakże właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła (Mt21, 42). W tym nasza nadzieja, nasza wiara, nasza droga do Królestwa Bożego.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Jezus mówiąc o królu zapraszającym na ucztę weselną swego syna, przekazuje nam Prawdę o Królestwie Bożym, Prawdę, którą On sam przyniósł na świat. Królem jest Bóg, ucztą – zbawienie, jakie przyniósł człowiekowi Syn Boży, sługami zaś są prorocy i apostołowie. Zaproszonymi, którzy odmawiają przyjścia na ucztę lub źle się obchodzą ze sługami, są wszyscy, którzy odrzucają Jezusa. Niczego od nich nie żądano, wszystko im zostało dane z dobroci i najwyższej szczodrobliwości. Jednak oni nie chcieli z tego skorzystać, bo inne sprawy uznali za ważniejsze.
Odrzucając zaproszenie, odrzucili miłość Boga. Podobnie do nich zachowuje się człowiek, który jest przekonany, że nie potrzebuje zbawienia, człowiek zanurzony w sprawy doczesne, który uważa, że czas poświęcony Bogu i życiu wiecznemu to czas stracony. Bóg jednak nie przestaje ponawiać swego zaproszenia. Kiedy jedni odmawiają, inni zostają zaproszeni na ich miejsce. Ale być wezwanym i przyjść na gody, nie oznacza jeszcze ostatecznego zbawienia. Trzeba mieć strój weselny, by nie zostać wyrzuconym „na zewnątrz w ciemności”. Prawdą jest, że tę „szatę” – bardziej wewnętrzną niż zewnętrzną – daje sam Bóg, Sprawca łaski i wszelkiego dobra w duszy ludzkiej, ale każdy zaproszony musi powiedzieć „tak” Panu i musi przyjąć Jego prawo.
Czy jest w nas gotowość do przyjęcia „stroju weselnego”? Bo tak naprawdę, to ta gotowość lub „zgrzytanie zębami” zależy od każdego z nas osobiście.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Pan Jezus otaczał się prostymi ludźmi, którzy ufnie słuchali Jego nauk, ale nie rezygnował również z prób dotarcia do elit Izraela. Ich też z góry nie przekreślał, i jeśli tylko spotykał serca otwarte – znajdował słowo odpowiednie tak dla uczonego, jak i prostaczka. Dzisiejsza wymiana zdań jest jednak ze zdeklarowanymi przeciwnikami Jezusa. Arcykapłani i starsi ludu przerwali Mu nauczanie w świątyni Jerozolimskiej, kwestionowali Jego autorytet i prawo do zabierania głosu w roli nauczyciela. W przypowieści o dwóch synach, którą słyszą, potrafili słusznie rozsądzić, który z nich wypełnił wolę ojca. Na tym jednak kończy się ich zrozumienie sensu przypowieści.
Obaj synowie wykazali się słabością – nie było takiego, który odpowiedziałby pozytywnie, i bez zwłoki, z radością wypełnił polecenie. Ten który zadeklarował, że idzie, lecz nie poszedł, zachowuje w pierwszej chwili pozory poprawności. Słysząc polecenie, nie dyskutuje z nim, jednak najwyraźniej nie traktuje poważnie ani polecenia, ani własnej odpowiedzi. W rzeczywistości nie traktuje poważnie przede wszystkim ojca – pełne uszanowania „Idę, Panie!” wcale nie zaowocowało czynem. Drugi z synów, poproszony o pracę w winnicy, reaguje buntem. Nie miał ochoty spełnić polecenia ojca i dał temu wyraz w negatywnej odpowiedzi. Jednak choć odmówił, liczył się wyraźnie znacznie bardziej ze słowem ojca, niż jego brat, ponieważ jak czytamy, „opamiętał się i poszedł”. Słusznie Żydzi ocenili, że wolę ojca spełnił tylko ten drugi z synów, który poszedł pracować.