Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Jeśli byłeś wierny, to zaprosi cię do odpoczynku, to znaczy do radowania się z dobra, które się w tobie i przez ciebie dokonało.
Z wypełnianiem woli Bożej jest na ogół prościej, niż się obawiamy. Bóg nie wzywa nas przecież do rzeczy niemożliwych do rozpoznania i wykonania. Daje nam kolejne dni życia, jako święty czas posłania. Rano kreślimy znak krzyża i spotykamy się z Nim, a On obdarowuje nas i uzdalnia do miłowania. Przygarnia nas, abyśmy mogli przygarnąć innych przez to, co w danym dniu robimy. Daje nam życie, abyśmy mogli je stracić, w sobie zadawszy śmierć wrogości. Daje nam misję budowania pokoju. Przez pojednanie z Bogiem potrafimy rozpoznać swoją biedę i pojednać się z samymi sobą, a przez to potrafimy przynieść pokój innym. Bardziej styl życia niż konkretne realizowane cele świadczą, że wypełniamy Bożą wolę.
A Jezus, który mnie posyła do świata, wieczorem zaprasza mnie do siebie, bym w modlitwie powiedział Mu o wszystkim, co zdziałałem. Jako Bóg wie wszystko, ale jako Bóg Wcielony daje mi swoje człowieczeństwo, bym mógł się z Nim serdecznie spotkać. W tym wieczornym spotkaniu jakby chciał powiedzieć: cieszę się, że do Mnie wracasz, czekałem na ciebie, jak przeżyłeś ten dzień? Nie oczekuje wielkich osiągnięć. Oczekuje szczerości. Zaprasza do przyjaznej rozmowy, w której powiesz Mu o tym, co leży ci na sercu. A przede wszystkim zaprasza cię do rozmowy, w której odnajdziesz, odzyskasz swoje serce.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Jezus żyjąc od dzieciństwa w Nazarecie, przez trzydzieści lat nie wyróżniał się w swoim otoczeniu. Zarozumiali Nazaretańczycy nie mogli zrozumieć. że ktoś podobny do nich, wzrastający zwyczajnie wśród nich i wykonujący skromny zawód może być prorokiem, Mesjaszem, Synem Bożym. Odrzucili Jezusa. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony» (Mk 6,4).
Jeśli więc w swoim życiu napotykamy różne trudności, które wydają się nam jak góry nie do przebycia, jeśli mamy wady, które trudno nam przezwyciężyć, doświadczenia, których nie umiemy przyjąć – przypatrzmy się sobie i zapytajmy: jaka jest moja wiara? Czy dążę do umocnienia przez słuchanie Słowa Bożego? Ono jest światłem, źródłem i przewodnikiem na drodze wiary. Ono może doprowadzić do wiary bez powątpiewania. Słuchajmy Słowa Bożego, przekazujmy je dalej, głośmy je tym, którzy Słowa nie znają, nie chcą o Nim pamiętać lub zdążyli zapomnieć. Bądźmy dla nich prorokami.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Najgroźniejszy jest lęk przed miłością. Szczególnie wtedy, gdy trzeba na nią odpowiedzieć swoim życiem. Przyjęcie Boga z Jego miłością stawia każdego człowieka w sytuacji, w której trzeba nierzadko zmienić swoją postawę. Nie wystarczy „zapłacić” za niewierność i w ten sposób „wyrównać” z Bogiem rachunki. Jeśli się przyjmie prawdę o Bogu miłosiernym, rachunek nigdy nie będzie wyrównany. Człowiek zawsze ma wtedy dług do zapłacenia i to go skłania do przemiany życia.
Chrystus z dzisiejszej Ewangelii napomniał Apostołów: „Czemu tak bojaźliwi jesteście?”. Nie warto utrwalać w sobie obrazu Zbawiciela wprowadzającego pokój swoją nadludzką mocą. Jeśli przyjmiemy Jego Orędzie i wprowadzimy w życie wskazania Ewangelii, wraz z nawróceniem pojawi się najprawdziwszy pokój. Takie jest Jego działanie, skuteczniejsze od najbardziej spektakularnych cudów. Niestety, łatwiej przyjąć prawdę o Bogu cudotwórcy niż miłosiernym Ojcu. Szczególnie jeśli cud graniczy z efektownymi sztuczkami magików i nie wpływa na ludzkie życie.
Lęk przed karzącym Bogiem jest zrozumiały i pożyteczny, bo skłania człowieka do nawrócenia. Niebezpieczny jest lęk przed Bogiem dobrym, bo oznacza wybór zła. Jeśli dobro w ludzkich oczach jawi się jako zagrożenie, niewiele jest miejsc w duszy człowieka, w których panuje światło. Dlatego nie Chrystus uciszający burzę na jeziorze jest wart naszego życia i miłości, ale Chrystus uciszający rozkołatane grzechem serca.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Każdy z nas może przeżywać sytuacje zagrożenia życia swojego czy najbliższych. Nie wystarczy wtedy jedynie fachowa opieka medyczna dla naszego ciała, ale warto spojrzeć na trudne doświadczenie również w perspektywie wiary. I powierzyć sprawę „szlachetnego zdrowia” opiece Boskiego Lekarza Jezusa, który jest Panem życia. I który przyszedł po to, abyśmy „mieli życie i mieli je w obfitości”.
Wiara okazuje się według Jezusa koniecznym warunkiem uzdrowienia. Oznacza ona przekonanie, że Bóg z mocą działa przez Jezusa i dokonuje przez Niego cudów, a wszystko z miłości do ludzi i pragnienia, by uczynić ich szczęśliwymi. Dzięki ufnej wierze człowiek może autentycznie spotkać się z Bogiem, doświadczyć Jego obecności i w konsekwencji zawierzyć Mu swoje życie. Wejście w zażyła relację, w komunię z Bogiem jest w stanie przynieść człowiekowi nie tylko uzdrowienie, ale może go wyrwać nawet z otchłani śmierci. Warto więc pamiętać stając prze Jezusem, nawet w najtrudniejszych sytuacjach, że warto walczyć do końca i wierzyć Boskiemu Nauczycielowi.
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
„Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus…” – czytamy we fragmencie Ewangelii przeznaczonym na dzisiejszą niedzielę. Skoro jesteśmy uczniami Jezusa, to znaczy, że zostaliśmy wezwani do tego, abyśmy stawali się ludźmi siewu.
Aby dobrze zrealizować misję, zleconą nam przez Boga, potrzebna jest cierpliwość. Pewna historia opowiada o człowieku, który dobrze przygotował swoje poletko, nawodnił je obficie i na nim posadził nasionka. Po kilku tygodniach zobaczył pierwsze roślinki. Dziwił się: gdyż u sąsiada wszystko było większe. Z dnia na dzień tracił cierpliwość. Z troski o przyszłe zbiory nie mógł spać po nocach. Aż którejś takiej bezsennej nocy wpadł na genialny w swoim mniemaniu pomysł: pobiegł szybko na pole i zaczął wyciągać i naciągać każdą roślinkę, aby jej pomóc w szybkim wzroście. Była to bardzo mozolna i uciążliwa praca. Gdy ją skończył, był bardzo zmęczony. Poszedł spać, a gdy wstał, udał się do sąsiada, powiedzieć mu, czego to on dokonał, w jaki to sposób pomógł swoim roślinkom. Gdy przyszli obaj na pole ujrzeli, że rośliny zginęły: wszystko było zniszczone. Cała wioska śmiała się długo z tego człowieka, który nie umiał czekać.
Każdy z nas po zasianiu ziarna nie powinien zapominać, że ono „samo rośnie i wydaje plon”. Dlatego ufając Bogu i zdając się na Jego Opatrzność, mamy rzucać ziarno w ziemię, a potem pozwolić, by tam obumarło, wzrosło i wydało plon. Powinniśmy dawać Bogu swoje zdolności, swoje życie i ufać mocy Jego miłości oraz sile modlitwy. Kiedy jesteśmy w bliskości Boga i troszczymy się o sprawy królestwa, to Bóg troszczy się o nasze sprawy codziennego życia.